Forum Doceniamy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ocenowe tendencje
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Z życia oceniającego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:12, 03 Wrz 2013    Temat postu: Ocenowe tendencje

Zakładam ten temat, bo ostatnio zauważyłam coś może nie tyle ciekawego, ile co najmniej zabawnego. Ale ciekawego też. Kiedy ja pisałam moje wybitne dzieła blogowe i zgłaszałam je do różnych ocenialni, można było mniej więcej zauważyć, jak kto oceniał; każdy oceniający miał jakieś swoje preferencje i ocenialnie były dość zróżnicowane. Ale! Na przykład każda ocenialnia jak jeden mąż krytykowała angielskie tytuły opek [znowu uogólnienie, ale inaczej nie potrafię wytłuścić problemu]. To dość dobry przykład, bo dzisiaj lwia część internetu krytykuje tych, którzy wolą polskie tytuły. Tak samo nagonka na subiektywizm. Kiedy byłam mała i niewinna, wszystkie ocenialnie były profesjonalne, potem nagle im się zmieniło i były subiektywne na granicy zwykłego chamstwa, teraz znowu obiektywizm i profesjonalizm?

Nie wiem, czy to wynika z popularności Katalogu lub Kaktusa, na których porusza się takie tematy. Może to po prostu kolejna moda ocenowa? Wiecie - pojawia się ocenialnia, która zapoczątkowuje kolejną taką tendencję. Zauważyliście jeszcze jakieś inne? Skąd się biorą waszym zdaniem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Wto 17:51, 03 Wrz 2013    Temat postu:

teraz też krytykują angielskie tytuły. nie chce mi się sprawdzać, ale jestem pewna, że ponad połowa ocenek vernera zawierała coś w stylu 'dlaczego to nie jest po polsku? polski jest taki piękny!', a potem bum, błąd taki, że gdyby polszczyzna mogła zrobić facepalma, to by zrobiła. kiedyś nawet za angielski tytuł pięć punktów straciłam:
Cytat:
Pierwsze wrażenie:
Czemu dzisiaj wszystko musi być po angielsku? Li i tylko dla oryginalności? Sama noszę pospolite imię, jednak translację go z języka macierzystego na obcy uważam za tyleż bezzasadną, co dziecinną.
Punkty: 0/5
rygorystyczne-oceny.blog.pl/
15 maja 2010

pięć punktów za to, że bohaterka pojawiająca się w świecie anglojęzycznym ma anglojęzycznie imię, kochajmy oceniających :D
ale!
to jest temat w sam raz dla mnie, bo jako rasowy ocenoholik mam cały plik ocen z 2004, 2005 czy 2006 roku. pomińmy jakość tekstu, który był wtedy oceniany, ale przejrzałam sobie właśnie, jak to wtedy wszystko wyglądało, i powiem jedno: z ocenialniami jest lepiej xd albo nie trafiam na te naprawdę kiepskie, które wydają paragony, a nie oceny, albo gdzieś w narodzie panuje przekonanie, że jak już się człowiek za ocenę bierze, to musi napisać coś więcej niż trzy zdania. albo coś więcej niż same punkty, bo i takie oceny znalazłam. chociaż nie, jedną muszę zacytować, jest prześmieszna:
Cytat:
Data: 26 grudnia 2005
szalona-strzalka-ocenia.mylog.pl


1. Pierwszwe wrażenie :
Mroczna kobieta na czarnym tle ... zapowiada się ciekawie :D 10/10
2. Szablon :
Podłużny. Nawet fajny :D 10/10
3.Notki :
Ciekawe. 10/10
4.Linki :
Poukładane 10/10
5.Dodatki :
Rozwijane menu , ja w ulubionych , wierszyk , tekst na pasku statusu. Widzę, że postarałaś się :D 10/10
6.Ogólny wygląd :
Jest czyto i przejżyście. 10/10
Zdobyłaś : 60/60
Twój blog znalazł się w : Nic dodać , nic ująć
Gratulacje !!!
Strzałeczka

także nie wiem, jak to z tym parciem na profesjonalizm było. mam nieodparte wrażenie, że wszyscy jednak podkreślali subiektywizm, bo wiadomo, że (a) obiektywizm nie istnieje i (b) jak ktoś się z oceną nie zgadza, to zawsze można powiedzieć 'przecież to subiektywne'. taki argument świetnie by się nadał choćby do obrony przeróżnych kwiatków [znaczy gdyby ktoś chciał ich bronić].
tu zresztą miałam ochotę dać masę śmiesznych cytacików i cytaciątek, ale uznałam, że, cholera, może to tylko mnie śmieszy?
w każdym razie może nie mam teraz nosa do aż tak kiepskich ocenek, może już ich nie ma. wydaje mi się jednak, że poziom skoczył wręcz niewyobrażalnie. nie wiem, czy to kwestia wzrostu średniej wieku oceniających czy po prostu minęła pierwsza fala fascynacji ocenianiem i zaczęli brać się za to tylko ludzie, którzy potrafią sklecić dwa zdania. no i gdzieś bezpiecznie ustawiła się granica między 'profesjonalizmem' a 'subiektywizmem'. albo po prostu wykształcił się twór taki jak 'subiektywny profesjonalizm' [bo przecież nie 'profesjonalny subiektywizm' xd], w końcu to dwa dobre, mądre słowa, szkoda, żeby się miały marnować. chociaż w sumie nie można z góry powiedzieć, że wtedy wszyscy mieli parcie na to albo na to, tak samo jak teraz nie wszyscy mają. są jeszcze parcia poboczne - parcie, żeby komuś pomóc ot tak, parcie, żeby kogoś zniszczyć... to w narodzie nie ginie xd
a skoro już tak płynnie przeszłam do tego, co w narodzie nie ginie, to powiem, że zaskoczyło mnie, że tak dobrze [tyle lat!] trzyma się przekonanie, że dział 'o mnie' musi być. bo inaczej się nie da, no jak oceniać tekst, jak się nie wie, jakie płatki śniadaniowe autor lubi jeść w soboty? ba, odjęcie punktów za brak działu 'o mnie' to jedno, ale jak oceniający czuje potrzebę robić research, żeby dowiedzieć się o autorze wszystkiego, czego dowiedzieć się może? ja się poczułam trochę zaniepokojona xd a dla odmiany taka belka - zupełna nowość. rany, jak w 2010 zaczęłam znów się do ocenek zgłaszać, to mnie tak zbiło z tropu, że przez jakiś czas się zastanawiałam, o co w ogóle z belką chodzi. i nie da się ludzi przekonać, że cytaciki są dobre na szablon, a nie na belkę. belka musi być. dla porównania - w czterdziestu ocenach z lat 2004-2006 o belce wspomina się... raz. i to bez użycia słowa 'belka'. tak się czasy zmieniają! ale w sumie największa zmiana zaszła w podejściu do opisywania treści bloga. bo najpierw były 3-4 zdania, potem ciut więcej, ale cały czas bez jakichś konkretów. a potem zaczęły się albo streszczenia, albo ograniczanie się do 'ciekawe notki', 'pisz dalej', z czego później, jak sądzę, narodziła się moda na czytanie trzech-pięciu wybranych notek. no po prostu głupszej mody nie widziałam, zwłaszcza jeśli taka panienka mówi, że czytała rozdział pierwszy i dziesiąty i że nie rozumie, o czym jest blog, więc odejmuje punkty. o mamo, lukier na moje skołatane serce po prostu <3 albo kiedyś było strasznie modne odejmowanie punktów za 'marysuizm' albo 'przesadyzm', co w którymś momencie zaginęło - i chwała odynowi.
dobra, bo zaraz się zakopię w analizie 'kiedyś a teraz', a wszyscy, którzy będą próbowali to przeczytać, usną xd no a ja odejdę od tematu, bo to się musi tak skończyć, jeśli będę pisała coś dłuższego.
całe te fale biorą się z tego, że któraś ocenialnia jest popularna i inne chcą być jak ona. i albo kopiują regulamin/szatę/punktację, albo robią coś bardziej wysublimowanego i inspirują się w sposób nieoczywisty. a skoro oceniająca X wpadła na pomysł, że trzeba zwracać uwagę na to albo odejmować za tamto, to oceniająca Y, która czuje się oceniającą X', będzie robiła to samo. opcja druga - inspiracje pośrednie. ocenialnie zbijają się w kółko wzajemnej adoracji, oceniające się znają blogowo, komciają sobie etc. i w którymś momencie wytwarza im się wspólny mózg, w którym uznają, że nie będą tolerować czegoś, co do tej pory było tolerowane, bo NIE. i takie coś może chwycić na szerszą skalę, a może zostać czymś w rodzaju tiku nerwowego tych konkretnych oceniających.
no dobra, to jeszcze katalog. katalog jest wynalazkiem, do którego początkowo byłam sceptycznie nastawiona. to miało taaaki potencjał, by stać się kółkiem wzajemnej adoracji. którym się zresztą nie stało - i całe szczęście. stało się za to miejscem, przez które przewijają się różne koncepcje tego, co dla oceniających powinno być ważne - w artykułach, wywiadach czy w końcu w komciach - i jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś, kto chce założyć ocenialnię, patrzy najpierw, jak udało się to zrobić Fajnym Dzieciakom, a dopiero potem mniej lub bardziej nieśmiało wchodzi do piaskownicy. kiedyś, kiedy nie było żadnego przybytku zbierającego ocenialnie, każdy zakładał, co chciał i kiedy chciał, więc inspirowanie się wyglądało inaczej - każdy inspirował się tym, z czym sam miał styczność, lub tworzył blog całkowicie różny od tego, z czym miał styczność, zależy od jakości ocenialni, na którą taki delikwent się natknął.
coś jeszcze miałam dodać, ale mi uciekło. może wyjdzie w praniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:07, 03 Wrz 2013    Temat postu:

A! Co ja napisałam!? Miało być: "lwia część internetu krytykuje tych, którzy wolą angielskie tytuły". Przepraszam, chyba zaczyna mi odbijać. (edytowałabym, ale wtedy twój komentarz przestanie mieć sens). Oczywiście - naczytałam się mnóstwo o tym pięknym języku polskim, którym mało który oceniający potrafi się posługiwać. (nie to, że ja potrafię, ja robię dużo powtórzeń i mam słabą składnię... no i styl, nie zapominajmy o stylu).
Ja nie wiem. Ja jestem zwolenniczką zasady, że wszystko można, jeśli to ma sens. Jeśli mam do czynienia z fanfikiem HP, to dlaczego niby tytuł nie może być po angielsku, skoro dzieje się w Anglii? Ale bez sensu dla mnie jest tytuł angielski do opowiadania o Marysi, który mieszka w Stalowej Woli i ma psa Kajtka.

Z takimi potworkami ocenowymi nie miałam niestety (!?) do czynienia. Ale pewnie to normalne, że jest lepiej, bo rzeczywiście dorośliśmy, a po drugie ludzie chodzą po ocenialniach, komentują, krytykują, jest ten nieszczęsny Kaktus - dużo ocenialni przez to po prostu się zamyka. Zostają wytrwali, chciałoby się powiedzieć (-: Śniło mi się dzisiaj, że oceniałam Maskę śmierciożercy i dostałam mnóstwo negatywnych komentarzy, że tak dobrze zaczynałam, a tu fiasko, że kwit z pralni. Ech, nie chcę pamiętać... Nie oceniam teraz Maski... skąd ta Maska...?... D:
Ha! A ocenka zacna. Przepiękna, "przejżysta" i oczywiście zwięzła. Po prostu: ciekawa 10/10. Nic dodać, nic ująć (-;

Obiektywizm pamiętam, ale niestety nie robię takich myków jak ty i nie mam spisu ocenialni z zamierzchłych czasów. To były czasy Poczochranych - kojarzysz może? Chyba najbardziej znana z tego wczesnego okresu ocenialnia. Zaraz później był ten subiektywizm i pamiętam naprawdę wiele dyskusji kończących się "ale to było subiektywne, o co ci w ogóle chodzi, co?".
Mnie bardzo łatwo rozśmieszyć, więc możesz powrzucać śmieszne cytaciki (-;
To, że poziom podskoczył też się zgodzę. Dużo się już o tym parciu na profesjonalizm i chęć pomocy (!?) mówi. Myślę, że dużo jest teraz też takich ocenialni, które uważają, że są w stanie kształtować nowych pisarzy, albo chociaż myślą, że uczą pisania, mimo że się pewnie do tego nie przyznają. Ja zawsze byłam przeciwna mówieniu komuś, jak powinien pisać. Bleh.
hahah! Belki też nie pamiętam, rzeczywiście jest coś takiego (znam z Kaktusa). W sumie miło jest tam mieć motto, ale czy każde opowiadanie musi od razu mieć motto? Odpowiedź jest jedna - TAK! xD

Wybieranie notek do oceny też mnie rozwala. Nie widzę sensu. Ale to prowadzi do jeszcze jednej mody, której nie pamiętam z zamierzchłych czasów. Otóż - analizowanie tekstu rozdział po rozdziale. Wiedźmińskie tak robią, ty chyba też, Sylv, i naprawdę mnóstwo ocenialni. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Mam teraz do oceny blog, na którym opowiadanie liczy już teraz ponad 700 stron w PDF-ie i chyba bym dostała kociokwiku, gdybym miała odnieść się osobno do każdej części. Uważam też to za nudne, no i można wpaść w pułapkę: "No, widzę, że dobrze ci idzie, widzę, że popychasz akcję naprzód. Idę dalej". No co ty nie powiesz?... I jeszcze a propos tej nudy i ogromnych tekstów, to Wiedźmińskie ciekawie wybrnęły, oceniając do 10 rozdziałów. How convenient! -.-

Z tym, skąd to wszystko się bierze zgadzam się. Katalog wydaje mi się naprawdę popularny (umieściłam reklamę licząc na 2, może 3, zgłoszenia, a tu od razu 6!), więc pewnie ktoś przeczyta na Katalogu, że wielu oceniających nie ma nic przeciwko tym angielskim tytułom i pomyśli, że nie będzie robił przypału.
A co z Kakusem? Czytałam gdzieś twoją lub lyssan opinię, że nie macie zbyt ciepłych uczuć do tej analizatorni (-: Jak to jest?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:08, 03 Wrz 2013    Temat postu:

to ja może zacznę, przekornie, od kaktusa, bo coś czuję, że to będzie bardzo długi (jak na lysine standardy życiowe) pościor, a ja strasznie nie lubię długo pisać (paluszki bolą), nie będę sobie zostawiała najnudniejszego na koniec.
z ideą kaktusa nie mam jako takiego problemu, bo ta opinia to pewnie ode mnie wyszła, ja lubię marudzić. po prostu uważam, że się dziołchy do tego nie nadają. nie mają, czy ja wiem, jakiejś iskry? jakiegoś dowcipu? rzucają sobie tymi cytatami, pseudoironią i bardzo często doszukują się błędu gdzieś, gdzie go nie ma. aż włączę sobie kaktusa, żeby wam zarzucić jakimś cytatem:
Adres powalił mnie na nogi.
Kwikłam.
[nadal chodzi o adres] Jest oryginalny, oddzielony myślnikami,
LOL. A czym ma być? Gwiazdkami oddzielony?

o to mi dokładnie chodzi, takie pierdolenie bez sensu. żart ma być jakiś, na tym zawsze polegały analizatornie. sam tekścior nie wystarczy, w szczególności, że i wybór cytatów nie zawsze jest jakiś szczególny.
nie zrozumcie mnie źle, ja jestem i zawsze będę wielką fanką lochy, ale dziołchy mnie po prostu nie powaliły na kolana.
teraz o katalogu.
nie lubię takich instytucji i bardzo mnie kłują w podniebienie, bo mnie ogólnie maniery w podniebienie kłują, taki ze mnie awangardysta w duszy. niemniej jednak, trzeba to sylf przyznać, klika nie powstała. czemu? ano temu, że istnieje silna fala antykatalogowa, takie przekonanie w narodzie, że bycie częścią kliki katalogowej nie jest fajne, a jak się nie jest fajnym, to w worek i do śmietnika.
nie przypisywałabym jednak katologowi wielkiej woli sprawczej. propaganda pozytywna jest zawsze słabsza od negatywnej. tym, co prostuje tych nieszczęśników jest bardziej nacisk ze strony tysięcy anonimów, kaktusów, sznaucerków etc., które kreują właśnie ten pejoratywny wizerunek pewnych inicjatyw czy tam koncepcji oceniania. tak się mnie przynajmniej wydaje, że tak sobie zażarcę, SUBIEKTYWNIE.
w streszczenia nie wierzę. raz się porwałam, przy lupinie, i bardzo żałuję, chociaż wiem, że to jedyne wyjście. fajnie się czyta streszczenie opka, wiadomo, ale autor nie potrzebuje, a mnie się nie chce, proste. lepiej to podzielić na wątki, jakieś struktury nie struktury. chyba że, faktycznie, opko ma silną strukturę poszczególnych rozdziałów, wtedy trzeba o niej wspomnieć, oczywiście. ja jestem świrem ukrytej, tylko dla mnie zauważalnej struktury rozdziałów moich opek, tych wszystkich klamr tak zakamuflowanych, że od tego prawie nieistniejących i zawsze mi smutno, że nikt o nich nie wspomina, nawet gdy ocenia mi opko rozdział po rodziale.
poczochrani to była chyba najgorsza z tych wszystkich starych ocenialni. mamo, jacy oni wszyscy byli... nie będę mówić, bo może się tu gdzieś ktoś uchował. niemniej, ja pamiętam i to z wielkim bólem.
to tyle słowem wstępu, teraz bardziej na temat główny:
o wybiórczości, o czytaniu po kawałkach etc., to ja się nawet nie będę wypowiadać, bo przecież widać, że w nas to wszystkich wzbudza śmiech jedynie.
o angielskich tytułach też się nie będę wypowiadać, sama nie posiadam, posiadam za to francuski tekścior na szablonie i coś czuję, że mi się za to oberwie, ach, I TO TAKI BEZ TŁUMACZENIA.
swoją drogą, zapomniałyście o analizie tych adresów. pal sześć kulawe tłumaczenia, te analizy to często najlepsza część całej ocenki. czego się tam człowiek nie dowie! z pewnością niejednokrotnie więcej niż o samej treści.
chciałam jednak do tego garnka belkowo-tytułowego dorzucić coś, o czym nikt do tej pory nie wspomniał, aż sama się dziwię: gifki. czy ktoś mi może wytłumaczyć ideę gifków w ocenach? tak zupełnie na serio? BO JA NIE ROZUMIEM.
(to mnie obezwładnia intelektualnie bardziej niż spamowniki, aka szlamowniki, jak sie teraz na blogspotku mówi)
co do oceniających, którzy nie znają słowa po polsku... są dwie sprawy. pierwsza, że każdy się myli. ja tworzę takie skalkowane konstrukty językowe, że moje klasyczne branie autobusu jest małym pikusińskim. ale druga jest taka, że trzeba to, po prostu, wziąć na klatę. a nie, że ktoś ci mówi - tu, kochanie, to nie jest odpowiednie słowo, a zamiast dzięki obrywa się takim - pffff, stul pysk, już poprawiam. to tak na marginesie i znowu nie na temat, ale mi się skojarzyło.
i to chyba tyle na dzisiaj, i tak wyrobiłam swoją normę tygodniową.

p.s. ja powinnam oceniać maskę teraz, ale, jak wszyscy chyba już wiedzą, piszę bsa, w związku z tym jestem bardzo zajęta pisaniem komciów pod cudzymi ocenkami, graniem z simsy i topieniem czasu na yt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Wto 23:10, 03 Wrz 2013    Temat postu:

to ja tylko szybko o streszczaniu, bo lysia mi kazała siedzieć cicho, bo teraz ona opisuje i mam jej się nie wpierniczać w tekst.
streszczam/streszczałam. namiętnie i z przekonaniem, bo ja wyrosłam z tradycji komentowania ffków jak najobszerniej i, cóż, na bieżąco. teraz próbuję z tym walczyć [aż od dwóch ocen, tak mi dobrze idzie xd], ale podejrzewam, że przy czymś dłuższym się złamię i znów będę omawiać rozdział po rozdziale. no dobra, a skąd przekonanie? ano stąd, że ja uwielbiam słuchać o tym, jak ktoś odbiera to, co piszę. jakie ma domysły, kiedy który bohater go wkurzył, co jego zdaniem jest bez sensu. i staram się ludziom zaoferować to samo, ale potem streszczenia urastają do koszmarnych rozmiarów, bo jeden czterostronicowy rozdział omawiam na 3/4 strony worda czy coś. a potem i tak omawiam zbiorczo. i to podobno nudzi. nie wiem, mnie by nie nudziło, ale ja zwykle zapominam co napisałam. no i boję się, że zapomnę, co przeczytałam, i nie będę mogła wypowiedzieć się na temat bloga tak szeroko, jak bym chciała. i tak rzadko wypowiadam się tak szeroko, jak bym chciała, bo a to mam już dość, a to spać, a to cokolwiek innego, a to mam wrażenie, że dorabiam ideologię do czegoś, co było rzucone ot tak.
nie mówię, że streszczanie jest najlepszą opcją - najlepsza jest analiza, ale do analizy trzeba robić notatki, trzeba siedzieć po uszy w tekście i, cóż, wypadałoby wyłączyć pasjansa, kiedy się taki tekst czyta i później ocenia. a to mi za bardzo przypomina o tym, że (a) powinnam właśnie pracować lub (b) powinnam szukać pracy, zależnie od sytuacji - powiedzmy - zawodowej w danym momencie xd streszczanie było po prostu łatwiejsze, nawet jeśli zajmowało więcej czasu. miałam jednak poczucie, że oferuję autorowi możliwość zajrzenia do mojej głowy (biedni autorzy).
no, o reszcie później xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sileana
Gość






PostWysłany: Śro 0:33, 04 Wrz 2013    Temat postu:

Bo ja podczytuję, ale ostatnio nie mam czasu na dłuższe posiedzenie, ale a propos yyy lepszości ocenialni:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

A takich kwiatków jest więcej, padnięte już choćby imperium krytyki, którego pierwsza ocena zamykała się bodaj w siedmiu zdaniach, gdzieś na Forumu jest przytoczona w czeluściach tematu o ocenialniach, ale lasciate etc., tylko ich nie widać, bo nie ogłaszają się przez Katalożek i raczej trzymają się w jakimś tam gronie komciających.
Powrót do góry
Chiyo
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bradford/Oksford (UK)

PostWysłany: Śro 0:39, 04 Wrz 2013    Temat postu:

lyssan, fakt, analizy adresów blogów potrafią być, cóż, powalające. A mnie to chyba najbardziej się podobają analizy adresów, gdzie oceniająca ewidentnie nie rozumie, co znaczy słowo/słowa w adresie, ale próbuje udawać mądrą (przy mojej "Sukcesji" natrafiłam na pewno raz, a chyba nawet dwa razy na takie cuda - bo słowniki gryzą, o!).

A Księżycowa ocenialnia blogów mnie osłabiła, muszę odpocząć... *łapie się za serce i oddycha głęboko* Chyba jednak mam za dużo wiary w ludzi i ocenialnie - to plus fakt, że jednak nie wchodzę na każą nową ocenialnię, chyba że muszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:30, 04 Wrz 2013    Temat postu:

Pewnie, lyssan, masz rację, jeśli o Kaktusa chodzi, ale ciężko uniknąć takich kwiatuszków, kiedy człowieka z jednej strony zatkało na komentarz w tym stylu (a to nawet nie myślniki, tylko łączniki, no umówmy się), a z drugiej wręcz wymaga się od niego, żeby było dowcipnie. Dlatego może nie powalają (przynajmniej ostatnio... chociaż analiza mortha miała niebezpieczną tendencję dydaktyczno-moralizatorką, ale znowu - tego się nie uniknie), ale nie wiem, czy istnieje druga tak poczytna inicjatywa.
Co do Katalogu. Zgadzam się, że propaganda negatywna daje lepsze skutki, ale większość komciających na ocenialniach komcia także na Katalogu. Może to jakaś samonapędzająca się maszyna? Albo po prostu taki kącik w internecie?
A właśnie mi tragicznie się czyta streszczenie opka krok po kroku. Wy z Sylv jesteście dowcipne, lekkie i zwracacie jednak uwagę na rzeczy konkretne, więc wam to wychodzi. Jesteście jedną z dwóch ocenialni, których czytam wszystkie oceny - a co! W zatrważającej ilości przypadków te oceny ciągną się jednak jak stara guma do żucia i są mdłe jak moja ostatnia owsianka. I jak tu przeczytać i trochę pohejtować? Zastanawia mnie, czy to może być wynikiem popularności analizatorni. Bo gifki chyba są takim wynikiem. No dobra, są zabawne - mnie śmieszą - ale raczej nie przysłużą się autorowi danego opka. No i są takie szpanerskie... patrzcie na mnie, lubię takie fajne seriale i filmy! Jeśli by się upierać, że niektóre ocenialnie powstały z chęci sławy, to to może mieć sens xP
I jeszcze co do tego, że streszczenia pomagają spojrzeć na strukturę lub autor chciałby przeczytać coś więcej na temat swojego opka. No tak. Ale według mnie niebezpieczeństwo, że wejdzie się tak szczegółowo i nie zauważy jakiegoś ogromniastego problemu , bo był wywleczony na sam wierzch, jest po prostu za duże. Długa historia to zawsze jakaś całość i raczej w ten sposób powinna być oglądana. Od szczegółowych problemów (np. małe nielogiczności) są komciający, oceniający powinien spojrzeć na to, co przeczytał jakoś ogólniej.
[za francuski tekst bez tłumaczenia oczywiście, że ci się ode oberwie, lyssan; przynajmniej ode mnie. bo mój francuski brzmi jak zadławiony grejpfrutem stary dziad - i w ogóle oceniam cię, prawda? tylko nie teraz. ale w sumie też jest szansa, że po prostu tego tekstu nie zauważę xP]

Zawsze wyłączam stronę, kiedy widzę analizę tytułu. Najfajniejsze są te na skojarzenia: Jabłko przeznaczenia, tak... jabłko... owoc... tak, owoc... kształt okrągły, a więc jakiś idealny, prawda? Wiem! Twój blog jest o tym, że puszyści ludzie nie powinni się wstydzić, są tak samo piękni jak wszyscy! Poza tym to chyba też moment na mądrości życiwe oceniających. Czy to jakaś tendencja? Chyba nie. Ale jest zabawne (-:

Co do podrzuconych ocenialni. No pięknie. Ja myślałam, że te ocenialnie, które kwitują treść jednym zdaniem, a piszą analizy szablonu na pół strony w Wordzie to jakaś prehistoria, jakaś nawet legenda. A to się pod nosem dzieje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:33, 04 Wrz 2013    Temat postu:

aktualnie drugiej takiej inicjatywy nie ma, bo nam się chciało chcieć, ale się nie zachciało, zresztą, sylf ma dowcip co najmniej ciężaru słonia (kochamcię), ale to jeszcze nie czyni, przynajmniej w moich oczach, kaktusa wartym czytania. niemniej, jak mówiłam, sam pomysł mi się podoba. ach. żeby locha wróciła!
jeśli chodzi o hejtowanie przydługich ocen - ja zwykle wysiadam na pierwszym koszmarnym zdaniu. na kdo ostatnio mi się trafiło: "że tak eufemistycznie powiem wtf" i tak długo się śmiałam, że nie doszłam już do końca oceny. streszczenia to naprawdę nic w porównaniu do kwiatków pokroju "ten szablon jest nie na temat do opowiadania" (pewnych zdań się nigdy nie zapomina).
niemniej, streszczeń też nie lubię i rozumiem ciągnącą się gumę, chociaż sama nazwałabym to bardziej niekończącym się makaronem, zresztą, makaron to genialna metafora szarości, nawet w wojnie domowej tak mówili.
mnie gifki w ogóle nie śmieszą, co chyba dowodzi, że to jednak moje poczucie humoru jest słoniowe. gifki w ocenkach to dla mnie absolutna abstrakcja, w szczególności, że w 99% składają się z samych facepalmów, co jest, jeśli mam być szczera, dość brutalnie obraźliwe dla ocenianych.
[to się trzeba uczyć języków! zresztą, co to za francuski, to carla bruni tylko]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Czw 0:13, 05 Wrz 2013    Temat postu:

nie mam poczucia humoru ciężaru słonia. po prostu bawią mnie... pewne rzeczy, które innych nie bawią. i bawią mnie, ilekroć je usłyszę/zobaczę. i dlatego właśnie nie próbuję pisać komedii xd

analizowanie adresu - na szczęście - nie wydaje mi się tendencją. rozwodzenie się nad szablonem - i belką - już tak, o czym mówiłam, ale nadal mnie trochę uwiera. uwierają mnie też gifki, bo nie wiem, skąd przyszły i czemu służą, skoro spokojnie można wszystko ładnie ubrać w słowa. ale może ja nie myślę wystarczająco obrazowo/popkulturowo/zabawnie, bo póki co jedyny gifek, o którego użyciu marzyłam przy okazji oceny, to patty z siekierą. a to mało dydaktyczne.
i znów się nie wypowiem pełniej, bo zaraz usnę. ale co tam, kiedyś się wypowiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:55, 05 Wrz 2013    Temat postu:

Tak mi przyszło jeszcze do głowy. Wyżej ktoś wspomniał o tzw. Mary Sue, które kiedyś były totalną plagą i z tego co pamiętam (bo asekurować się trzeba zawsze) nie było takiej oceny, w któej się do tego nie odnoszono. Myślicie, że teraz problem Mary Sue znikł? Jak to się stało?

I jeszcze a propos oceniania postaci. Mam wrażenie, że oceniający teraz patrzą na spójność charakteru, nie bacząc na to, że przecież bohater się zmienia w trakcie historii. Można zacząć od płaczącej łajzy i skończyć na rozsądnym lokalnym bohaterze i zdecydowanie będzie to wszystko trzymało się kupy. Oceniający wszędzie chcieliby widzieć typy z eposów, które nigdy nie zachwieją się w wierze? Zauważyliście to też może? Czy to tendencja? Może lepiej ten problem pasuje poruszyć w dziale o błędach oceniających?


Ostatnio zmieniony przez l-e-l dnia Czw 10:58, 05 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Czw 15:51, 05 Wrz 2013    Temat postu:

problem mary sue przestał być problemem. tzn. w którymś momencie jakiś mądry człowiek zdał sobie sprawę, że, cholera, nie można gloryfikować szarych myszek, bo dostaniemy bellę ze zmierzchu i będziemy jej musieli bić brawo i dawać punkty za to, że nie jest kruczowłosą córką prezydenta. nie oznacza to, że marysie zniknęły - są nadal, ale większość oceniających jednak patrzy nieco szerzej niż 'bohaterka jest ładna, ktoś się w niej zakochał, ma jakiś dar, omg, mary sue!' - jeśli ma też jakieś wady, to czemu od razu kręcić nosem. czytanie o entej szarej myszce byłoby nudniejsze od czytania o bohaterce, która się czymś wyróżnia. o ile to wyróżnianie się nie jest na siłę i nie boli w zdrowy rozsądek.

z bohaterami jest ten problem, że oceniamy teksty - w większości - nieskończone i czasami trudności może sprawiać ustalenie, czy postać się zmieniła, czy autor popełnił błąd w konstrukcji. powolne zmiany, dobrze rozpisane i podkreślane, niejako podciągnięte do rangi wątku głównego/pobocznego mogą zostać odnotowane. błyskawiczna przemiana wewnętrzna albo spontanicznie podejmowane próby dokonania takiej przemiany - to już inna para glanów. jeśli są słabo/źle opisane lub nie zostały poprzedzone czymś, co mogłoby przyczyny tego rodzaju przemiany wyjaśniać - autor zwykle oberwie. i mówię to z perspektywy zarówno autora, który oberwał, jak i oceniającej, która pewnie niesprawiedliwie kogoś oskarżyła o to, że jego bohater wypada z roli. wiadomo, gdyby tekst był zakończony i człowiek miałby pewność, czy to faktycznie przemiana wewnętrzna, czy też autorowi po prostu coś źle poszło i gdzieś się zapomniał (co też się przecież zdarza), to pewnie cała sprawa wyglądałaby inaczej. i nie wiem, czy to tendencja, czy błąd oceniających. ja bym to podciągnęła pod minusy związane z ocenianiem tekstów niezakończonych.
i przy okazji mogę wspomnieć - a propos tendencji - że nie rozumiem tendencji do wystawiania odmów tekstom zakończonym. no po prostu nie rozumiem. a ostatnio widziałam kilka czy nawet kilkanaście odmów właśnie z tego 'powodu'.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:57, 05 Wrz 2013    Temat postu:

co do oceny adresu nie będącej tendencją, przykłady z najnowszych ocen ocenialni skatalogowanych:
Adres bloga „szkarlatna-pelnia” kojarzy mi się z wilkołakami. Czy słusznie? [ostrze krytyki]
Kiepski pomysł na tytuł opowiadania. Z góry wiadomo, że czeka mnie romansidło, aczkolwiek po zapoznaniu się z tematyką, którą obrałaś, obawiam się tego. Bo w gruncie rzeczy nie da się zrobić z tego serialowego hitu iście romantycznego klimatu, przynajmniej mam taką nadzieję, że się nie da.
Druga część tytułu - jesienią pisane - utwierdza mnie w przekonaniu, że bloga założyłaś mniej więcej w tym okresie, a że nie przyszedł ci lepszy pomysł na adres postawiłaś na takie coś. Właśnie, na takie coś - nijakie i mało interesujące. [krytyczne oceniające]
Adres jest zbyt długi, chociaż szybko zapada w pamięć. Sam wydźwięk ma bardzo ładny i podoba mi się znaczenie, chociaż moim zdaniem bez ostatniego wyrazu byłoby lepiej – żeby było ciekawiej witryna z takim odnośnikiem jest wolna. [oceny legilimens]
Do rzeczy. Sam tytuł jest prosty i bardzo łatwy do zapamiętania, a jednocześnie poetycki, taki trochę jednak magiczny, bo szept to wyjątkowo zmysłowa i ulotna forma komunikacji, jak i ulotne są wspomnienia. Jak widać daje też pole do popisu w kwestii interpretacji, a więc na plus jak najbardziej. [niebieskim piórem]
Adres „Twórczość-qani” to taka insynuacja, że znajdę tu coś, co wyszło spod paluszków autorek i nie jest jedynie kopią tekstów cudzych. Tworzyć to znaczy zrobić coś z niczego, no, może niezupełnie z niczego, bo w Waszym przypadku kredki bambino i tektura z kartonów po butach niewątpliwie była w użyciu. [opieprz]
Zawsze żyłam w przekonaniu, że to chłopaki nie płaczą, ewentualnie martwi chłopcy nie płaczą. A tu spotykam się z płaczącą suką (to nie jest przypadkiem oksymoron?). Adres jest dosyć kontrowersyjny i wulgarny, niespecjalnie zachęca do zapoznania się z treścią, która może się kręcić wokół tematu, nie wiem, niespełnionej miłości i nagłym zrywie ruchu feministek, bo wszyscy mężczyźni to zło. Może pamiętnik młodej prostytutki, która zakochała się w kliencie. Nieważne, i tak mnie odpycha. [kdo]
Kickin' it - inny niż wszystkie wszystkie. Taki adres i tytuł w jednym powoduje, że, niczym Sokrates, wiem, że nic nie wiem. "Kickin' it" dosłownie znaczy "kopiąc to", a w slangu "relaksować się" albo "wozić się z kimś" w sensie "przebywać razem". Już pomijając, że adres jest dwujęzyczny, co tutaj akurat drażni, jeżeli ktoś w ten sposób próbuje mnie przekonać do oryginalności to... nie przekonuje. [pała przeznaczenia]
Adres od razu informuje mnie, o czym będzie blog. Jest dość krótki i łatwy do zapamiętania [shibuya]
W chmurach miłości… Ten adres nie pozostawia wielu wątpliwości – kryje się pod nim opowiadanie i to takie, w którym główną rolę grać będzie wątek romantyczny. [weryfikator]
Kiedy zgłosiłeś do nas swój blog, zachodziłam w głowę, co oznacza adres. Niepol kojarzy mi się z Nie pal, papierosów na przykład. To jednak nie miałoby kompletnie żadnego sensu. Dopiero olbrzymi napis na nagłówku wyjaśnił sprawę, następnie taka sama belka oraz nick. [fair gaol]
Przez wzgląd na Twój adres, przeszło mi przez myśl, że musisz być osobą kreatywną, ceniącą sobie zarówno swoją oryginalność, jak i przestrzeń. My logorrhea. Nie miałam pojęcia, co może to oznaczać, ale słowo logorrhea niezaprzeczalnie ma w sobie coś chwytliwego. Całość także mi się podoba. Gdybym z góry nie została poinformowana o kategorii, zapewne domyśliłabym się, że na blogu publikujesz posty w jakiś sposób związane z Tobą. I nie pomyliłabym się bardzo. Mój słowotok – takie wytłumaczenie znalazłam na jednej z podstron. [wszechstronni]
Adres niewiele mówi, chociaż przyznam, że daje do myślenia. „To nigdy nie kończy się dobrze”. Co nie kończy się dobrze? Życie, miłość, a może Twoje opowiadania? Nie dziwi mnie, że wybrałaś angielską wersję tego zdania, brzmi o wiele lepiej, ale naprawdę nie mogłaś znaleźć nic wspaniałego w naszym ojczystym języku? Nie wierzę! [wiedźmińskie]
Biorąc pod uwagę, że na blogu zamieszczasz wszystko, z przemyśleniami i rysunkami włącznie, zastosowanie nicku w ramach adresu wydaje mi się dobrym rozwiązaniem. Zatem adresu się zbytnio nie czepiam, bo niespecjalnie mam jak, mogę co najwyżej powiedzieć, że jeśli komuś Twój nick nie zapadnie w pamięć, to będzie pewnie korzystał z opcji obserwowania bloga. [kompania, która ku mojej rozpaczy ma nawet specjalny podpunkt o adresie!]
czyli na 22 ocenialnie katalogowe, 13 zajmuje się na początku oceny adresem, z czego 10 z nich próbuje albo zgadywać, o czym jest opko po adresie, albo go analizować, a jedna oceniająca porywa się nawet na odgadywanie cech autorki po adresie! statystyki nie kłamią, pysie. tendencja jest.
(ocena na ostrzu krytyki mnie zainspirowała, ach)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Czw 21:27, 05 Wrz 2013    Temat postu:

okay, poddaję się. najwyraźniej wyparłam to wszystko, bo zwykle jak czytam oceny, to przeskakuję od razu do treści i bohaterów. ale... ale kurczę, serio? tak dobrze mi się żyło ze świadomością, że to jakaś odchodząca moda albo coś, co szybko przeminie, a tu ponad połowa...!
[swoją drogą "Druga część tytułu - jesienią pisane - utwierdza mnie w przekonaniu, że bloga założyłaś mniej więcej w tym okresie, a że nie przyszedł ci lepszy pomysł na adres postawiłaś na takie coś. " mnie zabiło. bo, wiadomo, autorka nie mogła założyć bloga wiosną i nazwać go tak przekornie.]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:29, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Odmów z powodu zakończenia opka nigdy nie widziałam i mam nadzieję, nie zobaczę. Ja się uważam za szczęściarę, że trafiam na rzeczy albo okropnie długie (Sensacyjne), albo praktycznie zakończone ('It Never Ends Well'), albo mam do oceny jakąś całość (Legenda Sennarille, I tom jest skończony). Zawsze można więcej powiedzieć i jakieś wnioski wyciągnąć. Nie wierzę w coś jak "praca z autorem" czy "uczenie pisania". Piszesz albo dobrze, albo źle. Ewentualnie masz potencjał. W takim razie co za różnica, czy jest zakończone? Jeśli piszesz dobrze, bierz się za coś innego. Jeśli źle - zajmij się hodowlą świnek morskich. Jeśli masz potencjał - zapraszam z czymś nowym.
Ale odmów i tak jest bardzo dużo. Szczególnie przez przedawnienia. Mam mieszane uczucia, co do takich odmów. Z jednej strony blog może czekać mnóstwo czasu na ocenę i pasowałoby się za to zabrać, ale z drugiej znowuż po co się produkować, skoro autor tego nie przeczyta?


Ostatnio zmieniony przez l-e-l dnia Pią 12:30, 06 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 13:35, 06 Wrz 2013    Temat postu:

przykład takiej odmowy: [link widoczny dla zalogowanych]. innych nie chce mi się szukać, ale na pewno widziałam ich więcej, bo za każdym razem brwi łagodnie wędrowały mi w stronę czubka głowy albo i dalej w stronę karku, a to się często nie zdarza, więc pamiętam xd
jeśli chodzi o odmowy z powodu przeterminowania - cóż, nie ma gwarancji, że dostanie się komcia od kogoś, kto ma nieprzeterminowanego blogaska, więc dopełnienie wymogu jedna-notka-na-miesiąc nie jest wyznacznikiem porzucenia [miałam bodaj dwa miesiące bez notki na vernerze nie dlatego, że go porzuciłam, ale nie mogłam się zebrać, bo a to praca, a to wyjazd, a to udawanie, że się do sesji uczę...]. jasne, jeśli blogasek nie był aktualizowany od pół roku, a z autorem nie ma kontaktu [np. przez miesiąc nie odpowiada na komcia z pytaniem o to, czy żyje], to można zaryzykować twierdzenie, że jest porzucony. [jak znam siebie - nie chciałoby mi się pytać, i tak bym oceniła]. ale problem z odmowami jest taki, że często wciska się je tym, którzy o jeden dzień przekroczyli termin. moja koleżanka jakieś dwa lata temu walczyła z pewną ocenialnią, która wlepiła jej odmowę za to, że notka ukazała się 30 dni i 6 godzin od ostatniej, a regulamin mówił o max. 30 dniach. w końcu chyba się wykłóciła i ocenę dostała, ale ile proszenia o to było... rany. odmowy w związku z brakiem notki przez miesiąc nie są dla mnie sposobem na odsianie autorów zainteresowanych od niezainteresowanych, a tylko sposobem na zmniejszenie kolejek i pozbycie się blogów, których nie chce się oceniać [wiadomo, dajcie mi człowieka, a paragraf znajdzie się sam].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:42, 06 Wrz 2013    Temat postu:

poza tym osobiście uważam, że jeśli blogasek czekał na ocenę, przykładowo, siedem miesiący, z czego przez, przykładowo, pięć funkcjonował bez zarzutu, to odmawianie oceny z powodu przeterminowania jest zwyczajnie niesmaczne. ta ocenka to tego czasu też już mocno zalatuje przeterminowaniem, nie?
(powiedział człowiek, który musi, chce czy nie chce, oceniać blogaski od penny, co to i po rok czekają)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
l-e-l
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:09, 06 Wrz 2013    Temat postu:

A-ha. No pięknie. Poza tym w regulaminie nie ma ani słowa, że nie oceniają zakończonych opowiadań. Odmowy: "Będziesz pierwszy w kolejce i zmienisz szablon". Wkleiłabym gifka, ale ponoć to nieśmieszne...

Ja nie mówię tu o przypadkach, kiedy jest odzew od autora i autor mówi, że jest, że żyje i że ocenę chce. Nawet po rocznym niedodaniu notki. Myślałam bardziej o przypadkach, kiedy autora kompletnie nie da się nigdzie zastać. Bo trochę kwas, jeśli zwlekałam z oceną aż tak długo, a znowu inni też czekali tyle czasu i będą czekać więcej, jeśli się za blogaska zabiorę.

Edit po przeczytaniu całego regulaminu danej ocenialni: ten regulamin przypomina pole minowe. Praktycznie na wszystkim mogą cię złapać i wystawić odmowę. Tak się nie robi. To wredne.


Ostatnio zmieniony przez l-e-l dnia Pią 14:27, 06 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 14:42, 06 Wrz 2013    Temat postu:

pewnie, że nie ma - to by było za proste, gdyby regulamin przewidywał wszystkie przypadki, w których można wystawić odmowę. np. [link widoczny dla zalogowanych] żaden regulamin by nie przewidział xd a tak serio, mam wrażenie, że im dłuższe i bardziej pokrętne, POWAŻNE regulaminy, tym większe prawdopodobieństwo, że będą się sypać odmowy.
swoją drogą - najbardziej lubię, jak oceniające przy odmowach piszą coś w stylu 'nie dodałaś notki już 32 dni, a to oznacza odmowę. szkoda, bo już zaczęłam oceniać / bo bardzo chciałam ocenić twój blog. no cóż, regulamin to regulamin'. bo, wiadomo, lepiej wywalić do kosza zaczętą ocenkę. regulaminu nie można łamać, bo człowieka za to zastrzelą.

oj tam, czekali. na szlafroku są blogaski, które czekają/czekały rok, ba, większość zgłoszeń jest bodajże z kwietnia teraz. i nikt nie zrezygnował w związku z długim czasem oczekiwania. czymże jest życie, jeśli nie ciągłym oczekiwaniem xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
isamar
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:45, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Tak, zobaczyłam zbiorek lyssan i podświadomie czekałam, aż się pojawi link do mnie. Szczęśliwie oceniałam ostatnio tekst, o którym wiedziałam tyle, że nie trzeba było nic zgadywać.
I dobra, tendencja jest, co do tego ja nie mam wątpliwości, ALE: czy to zła tendencja? Bo wiecie, w momencie, gdy ktoś bawi się w idiotyczne zgadywanie (jesienią pisane, szkarłatna pełnia, co się niedobrze kończy i tak dalej) i to zwyczajnie brzmi głupio - faktycznie, lepiej niż przestanie. Ale nie widzę nic złego w zastanowieniu się na chwilę nad tytułem. To pewnie moje skrzywienie polonistyczne, ale tytuł jest choć trochę ważny, to pierwszy kontakt z tekstem i naprawdę jest różnica między tytułem, który zaintryguje, tytułem, który nie wywoła żadnego wrażenia i tytułem, który budzi politowanie/żałość/bulwers/inne negatywne wrażenie - i w pierwszym oraz ostatnim wypadku dobrze o tym powiedzieć. A z dwojga złego wolę esej o tytule niż o wszystkich zakładkach o blogu.
Inna sprawa, że adres =/= tytuł - ja to rozumiem, żeby nie było, że nie. No.

Maryśka zniknęła z ocen zaraz po tym, jak pojawiła się moda na szare myszki. Bo pojawiła. Pamiętam jedną ocenę z prosektorium (ha!), w której bohaterka była takim pierwszym przeciętniakiem i została wysoko spunktowana. Potem wszystkie zaczęły być brązowowłosymi Krukonkami, więc to przestało robić wrażenie. A potem ludzkość wróciła po rozum do głowy (w tym jednym względzie Bella zrobiła dobrze literaturze), ale skończyło się maniackie mówienie o Mary Sue.

A co do regulaminów, to są zabawne, bo tak naprawdę większość dobrych ocenialni ich nie potrzebuje. No bo co by było dla nas takim ewidentnym przykazaniem, czymś, o czym koniecznie musimy powiedzieć? Ograniczenia zgłaszania (u mnie tylko u opowiadania, na szlafroku - fanfiki, na przykład), miejsce zgłoszeń, może wybór oceniającego. Reszta to drobiazgi, które oceniający-człowiek, nie papier, pominie bez słowa.
Odmawianie, uzasadnione regulaminem, a jakże, jest - co chyba już nie raz mówiłam - bez sensu. Albo się chce oceniać, albo nie. Ja tam chętniej zrozumiem oceniającego, który szczerze powie: przepraszam, nie ocenie, bo nie zdzierżę twojego tekstu, jest zbyt głupi/zbyt pusty/nie rozumiem go/nie zniosę takiej dawki przemocy, seksu, czegokolwiek - niż takiego, któremu nie chciało się zacząć oceniać dzień wcześniej, żeby blog się zmieścił w terminie.
Na IMO pewnie mi się zdarzało, ale ma t-a ani razu nie uczyniłam żadnej odmowy (nie wspominając o jej wypostowaniu i zaliczeniu w statystyki ocen...) - raz mi blog zniknął, raz autorka sama zrezygnowała i to tyle. A że ktoś po mojej ocenie dalej nic nie napisał, a czasami nawet się nie odezwał pod oceną - cóż, trudno. Gdybym oceniała z potrzeby bycia zauważoną, docenioną i skomcianą, to ten biznes wykończyłby mnie to pół roku najdalej.
I może to jest powód, dla którego nowe ocenialnie tak szybko znikają.


Aaa, i przypomniało mi się jeszcze jedno. Ponieważ tak często mówi się o katalogu - nie chodzi mi o to, że lys się nań powołała, to akurat uzasadnione - chciałabym stanąć w jego obronie. Katalog jest katalogiem. Katalog jest neutralny. Katalog kataloguje wszystkich, nie robi rankingu ocenialni. Wiem to dobrze, bo próbowałam go przekabacić na katalog ocenialni godnych polecenia czy czegokolwiek, ale spotkałam się z oporem. Wszystkie afery z katalogowych komentarzy okropnie mnie dziwią, bo przecież on sam w sobie jest beznadziejny w wyznaczaniu nowych trendów i nie wychodzi z żadnymi inicjatywami. Ale widać czytelnicy tego nie akceptują, bo to tej pory śmieją się z naszej próby nadania ocenialniom prestiżu poprzez nazywanie ich analizatorniami, podczas gdy jeden (jeden!) post indywidualnej (indywidualnej!) autorki mówił o lekkiej nieadekwatności przyjętej nazwy do działania - i tyle. I tak, nadal mnie to boli, chociaż wtedy chyba do załogi nie należałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Z życia oceniającego Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin