Forum Doceniamy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Łameryka, panie! (czyli o nowych wzorcach)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Rozmowy oceniających
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 1:06, 05 Kwi 2013    Temat postu:

Miękko napisał:
- Główna bohaterka która jest inteligentna, sarkastyczna, ma cięty, niewyparzony język, nie zna się, ale się wypowie i oczywiście jest "wredna ale miła dla przyjaciół". Say whaat? Skąd trend na takie postaci? Co jest fajnego w braku ogłady czy bezczelności? Skąd w ogóle przekonanie, że co sukowate, to fajne?

ha, na to pytanie znam odpowiedź i dziwię się, że lyśka jeszcze się nie wypowiedziała. amerykanizacja kultury! amerykanie sprzedają nam w serialach i filmach wizję bad assów, którzy są tacy baaad, ale to taaaacy bad, że rodzona matka by się ich bała, gdyby nie to, że pieką dla niej ciasteczka cytrynowe. to jest jakaś upiorna, groteskowa wersja zacieśniania więzów w ramach grup społecznych, które to się wzajemnie kontrolują i są inne dla swoich członków, i inne na zewnątrz. to raz. a dwa - to jest, skoro już o upiorach mówimy, upiór girl power z lat dziewięćdziesiątych. wiecie, bohaterka musi być silną i niezależną kobietą, musi być twarda i tak dalej. tylko że o ile to miało sens wtedy i fajnie wyglądało na koszulkach ze spice girl, o tyle od tego czasu hollywood to wzięło, zjadło i po dwakroć zwymiotowało, więc to, co dostajemy teraz [vide: 'sucker punch', no przecież to taaaaaaaakie silne bohaterki!] nie ma związku z ziarnem feminizmu czy czegokolwiek. i te wszystkie bohaterki chamskie i sukowate też mają być - w ten spaczony sposób - feministyczne. tylko że przez kulturę w pewnym wieku nie umie się inaczej. no i jeszcze młodzieńczy bunt, no przecież bohaterki muszą być smutne i złe, i dopadają je mdłości, kiedy myślą o miłości, że tak walnę kolejnym klasykiem. bunt i tyle.
powinnam oglądać tę cholerną feministkę, bo bredzę. ale to i tak wina ameryki.


Lyśku, ale dorośli mówią normalnie, bo dorośli są pfe. i oni nie mówią normalnie, robi się dysonans i oni mówią infantylnie. serio. wszystko teraz stoi na łydce. a łydka stoi w morzu patosu. tylko jedno mnie tak anatomicznie nurtuje: skąd w łydce kij w tyłku?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:32, 05 Kwi 2013    Temat postu:

nie wypowiedziała się, bo nie chciało jej się takiej długiej edyty pisać, ale się wyspała, wszamała jogurt i już może się wypowiadać.
mnie się nie wydaje, żeby to była amerykanizacja. wiele rzeczy amerykanie robią źle, ale to chyba zawsze było. dobra, nie zawsze, kultura rdzennie polska jest dość przecież specyficzna i trochę jej się przez lata oberwało (choćby do tego stopnia, że nie wspomina się o niej w szkole, ale to chyba temat na inną dyskusję i lepiej jej nie zaczynać, bo się nie zamknę. nigdy.). jest w babach durnych (bo te opka piszą tylko baby) przekonanie, że na tym bolega siła. na agresji. i jest w tym element feministyczny, zgadzam się, ale na okrętkę. przez stulecia ucieskane i gnębione, kobiety w tym właśnie podświadomie poszukują synonimu władzy. w ucisku. słusznie czy niesłusznie, tak się dzieje i już. a że przy tym próbują sobie i wszystkim coś udowodnić, że przesadzają, to inna sprawa, wystarczy tylko rozejrzeć się w autobusie, wielu dowodów nie trzeba.
to, że durne feministki rządzą ameryką to zupełnie inna sprawa. tyle że ich się słucha w zupełnie nieistotnych sprawach. i tak oto w moim podręczniku do matematyki w liceum dziewczynki grały w piłkę, a chłopcy bawili się lalkami. w zadaniach ze statystyki musiała być dokładnie taka sama liczba chłopców i dziewcząt, którzy wygrywali. ale bohaterek w filmach i książkach wciąż nie ma silnych i sarkastycznych, wszyscy mają wylane w te baby, czego najlepszym dowodem jest to, że najśmieszniejsza feministka na yt (ta, do której pije sylf) musi wyłączać komcie pod swoimi filmikami. a jak już są takie silne i sarkastyczne, to wychodzą właśnie śmiesznie, bo ja pierdolę, filigramowa dziewczynka z dużym toporem, no świetnie, ktoś tu chyba zapomniał o prawach fizyki.
jest w tym też element mody, ofc, nie ma co mówić, że moda na to nie wpływa. ale to dziwne, bo moda jest akurat na obrzydliwych, sadystycznych mężczyzn (a jak leśmian mówił, że kobiety podświadomie marzą o byciu gwałconymi, to go się teraz nie chce w szkołach czytać!), a nie na wyzwolone kobiety. ok, ok, hunger games, nie czytałam i nie widziałam, ale słyszałam, że główna bohaterka jest takim badassem. nawet jeśli, to jaki to odsetek w morzu pozbawionych jakiejkolwiek inicjatywy ofiar przemocy domowej? hm?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 13:34, 05 Kwi 2013    Temat postu:

tyle tylko, że amerykanów można o to spokojnie winić - i nie dlatego, że potrzebujemy kogoś, żeby ot tak rzucić w jego kierunku 'to twoja wina, weź się pokajaj', ale dlatego, że od bardzo, bardzo dawna to ameryka jest symbolem wolności i wzorem dla wszystkich innych krajów. kiedyś nosiło się te śmieszne peruki na wzór francuski, potem przyszłą rewolucja i wszystko się pozmieniało, wiadomo, bla bla bla, ale faktem jest, że przecież wszyscy chcieli do usa uciekać w poszukiwaniu lepszego życia (o naiwności; ale przynajmniej tam nie było farm owiec, to też jakiś plus). i to się nie zmieniło, przecież do dziś nie chcemy słuchać o biednych, o bezrobotnych, o przestępcach i o grupach marginalizowanych. chcemy wierzyć, że każdy jest piękny i bogaty, że hollywood nam sprzedaje prawdę. no nie mów, że to by nie było aż tak silne, gdyby nie amerykanizacja. na gruncie polskim wyglądało to ciut inaczej. jasne, mieliśmy te wszystkie klisze młodopolskie, ale to się gdzieś tam przy okazji rozmyło i mam wrażenie, że naszą - przepraszam za wyrażenie - opresywność genderową przytłumiły wydarzenia historyczne. przecież przez tyle lat nasz feminizm ograniczał się do heli traktorzystki, no to o czym my w ogóle mówimy. potem nam włączyli w telewizorach amerykańskie filmy i teraz już żadnej heli traktorzystki, teraz wszędzie albo straw feminists, albo antyfeministki, bo bycie feministką to wstyd i akurat, kurczę, pierwsza feministka yt pod tym względem miała rację. ale zaraz potem walnęła coś tak śmiesznego, że rację mieć przestała, nie pamiętam. w każdym razie mam wrażenie, że polska jest specyficzna i chłonna ideowo, że mieliśmy przez długi, długi czas strasznie dziwny model kobiet narzucany nam przez kulturę, która w naszym grajdołku rozwijała się zupełnie inaczej. musieliśmy przecierpieć za grzechy własne i cudze, żeby w ogóle zająć się kobietą jako kobietą, więc było mniej czasu, żeby poupychać tu i ówdzie stereotypy. a potem - boom! przyszła ameryka, przyszły kolorowe gazetki w typie bravo girl (okay, na licencji niemieckiej, ale w duchu amerykańskim), przyszły wszystkie filmy, przyszły ploteczki, to, śmo, owo... i jak tu się bronić? wiadomo, kulturowo się chłonie wszystko - czy to dziedziczne poczucie niesprawiedliwości i jakieś historycznie motywowane pretensje do sąsiadów, czy serwowany przez telewizyjną paćkę wizerunek perfekcyjnej pani domu. i ja pod tym względem jestem okropna, ale ja się zgadzam ze świętochowskim, który mówił, że emancypantki nasze polskie dzieliły się na te, które nie miały wyjścia i na te, które po prostu szły za modą, a po jakimś czasie by im się to wyzwolenie znudziło i chciałyby wrócić do tego, co było. i dodawał (bo taki znowuż okropny nie był), że żeby wychować prawdziwe, porządne emancypantki, to trzeba by je od dziecka wychowywać tak, jak chłopców, znaczy tyle samo społecznej kontroli, te same zabawki, te same reakcje na zachowania etc. i tego nie ma. nigdy nie było i są nikłe szanse, że kiedyś będzie. dobra, wycieczka w mój drugi kierunek - jasne, przestępczość nastolatek od pewnego czasu rośnie właśnie ze względu na pewną zmianę sposobu wychowania, ale to nie świadomy zwrot w stronę zrównania metod wychowawczych chłopców i dziewczynek, raczej skutki wycofanego rodzicielstwa, tzn. dziecko-wychowuj-się-samo. i jasne, takie dziecko wychowuje się na telewizji, ale czasami też patrzy na kolegów i chce być takie fajne, jak oni. i teraz pojawia się pytanie, czego wypadkową jest wzrost zachowań agresywnych u nastoletnich dziewcząt. cholera wie, tzn. mogłabym tu wymieniać masę czynników, ale fakt faktem, że w przeciągu bodajże dziesięciu lat te zachowania wzrosły o 160% w statystykach policyjnych. głowy nie dam, czy dokładnie tyle, ale coś koło tego. więc - tą okrężną drogą - docieramy do pytania, jak autoreczki mogą nie tworzyć bohaterek agresywnych i zbuntowanych, skoro agresja gdzieś tam we wszystkich przyrasta i agresją chcą pokazać, że są (a) zbuntowane i (b) silne. zgadzam się w pełni, że agresja została utożsamiona z siłą, ale jednak nie odpuszczałabym ameryce tak łatwo; nie mówię, że cała, caluśka wina jest po ich stronie, ale nie oszukujmy się - mamy kulturę popularną taką, jaką mamy, a kto nią steruje, jeśli nie ameryka? musi być związek.

o, co do hunger games, to ostatnio przeczytałam nawet i faktycznie katniss można uznać za badassa, ale - z ręką na sercu - nie chciałabym być takim badassem. cała jej badassowość sprowadza się do tego, że musiała szybko dorosnąć i przejąć całą odpowiedzialność za rodzinę, a potem była stawia w sytuacjach życia-albo-śmierci, z których wyszła w taaakim PTSD. chwała autorce za to, że jej to PTSD dała, a nie kazała zostawać nowym prezydentem i w ogóle jednorożce, tęcze i motylki, ale rzecz ciekawa dzieje się z komentarzami. ludzie *nie chcą* psychologicznie koniecznego PTSD, ludzie *chcą* żeby została tym prezydentem. komentujący nie chcą kobiety-badassa, która przeszła przez to, przez co przeszła, zabiła, kogo zabiła, i chce sobie poukładać życie, żeby jak najmniej bolało. nie, ludzie chcą wonder woman, która nigdy nie osiada na laurach i wiecznie walczy, zawadiacko powiewając peleryną. zastanawiam się, na ile to jest spowodowane tym, że ludzie są nieprzyzwyczajeni do bohaterek-badassów i na ile w ich głowach katniss urosła do rangi takiej superbohaterki, której nie traktuje się jak człowieka, bo kto to widział, żeby kobieta była w książce taka silna i w ogóle. a że są nieprzyzwyczajeni, to chyba nie trzeba dodawać - spójrzmy na to morze hermion, które nie potrafią zawiązać własnych sznurowadeł bez pomocy dracze albo (o zgrozo! ten FFek mnie naprawdę przeraża) opłacają własnym ciałem pomoc i wszyscy uważają, że to spoko, bo przecież dracze jest przystojny, i że to decyzja silnej kobiety.

w sumie do pewnego stopnia ffki można uważać za takie kanarki w kopalniach, bo powstają szybko i są od początku do końca zanurzone w kulturze. autorki rzadko przyjmują jakąś konwencję, np. że w swoim tekście wezmą jakiś społeczny stereotyp i pokażą go od drugiej strony. nie, ffki w większości są szczere i w całej swojej szczerości - przerażające, jeśli weźmie się z nich kreacje bohaterki i popatrzy na nią obiektywnie. bo tutaj nie ma wymówek, że tak miało być, że taki zamysł, że artyzm. w większości to proste przeniesienie poglądów autorki. i ja naprawdę widzę duże, duże pole przyszłych ofiar przemocy domowej.

[i ups, chyba nam temat trochę zjechał, a mi myśl przewodnia pierwszej części posta gdzieś zaczęła uciekać, ale chyba ją złapałam. chyba.]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:27, 05 Kwi 2013    Temat postu:

jasienica bodaj powiedział, że najlepszym dowodem na to, jak rozwinięta była kultura prapolska jest to, że się nie zgermanizowała w pierwszym kontakcie ze światem zachodnim. na ile facet miał racji, to ci nie powiem, kocie, bo ja i procesy kulturowe to chyba inny świat trochę, w procesach kulturowych nie ma całek. niemniej jednak nie chcę tu głosić naszego zacofania kulturowego, broń cię panie kocie, ja zawsze będę piać wielkość naszą, spytaj kogokolwiek. chodzi raczej o europę całą, która nasiąka wszystkim, co z zewnątrz, po tym wielkim kryzysie, jakim była, uwaga uwaga, pierwsza wojna światowa, tak, pierwsza, gdzie zginęło całe pokolenie i z czego nie możemy się pozbierać, wystarczy jakąkolwiek książkę przeczytać. pierwsza. bo druga przywaliła tu już na wschodzie, to wystarczy jakąkolwiek wschodnią książkę przeczytać, chociaż przecież prześladowania i całe mordy żydów to nie jest nic nowego w historii europy a tym bardziej niemiec), noale jeszcze nam tego brakowało, żeby się tu rozwodzić na temat holokaustu.
tak więc - europa w kryzysie emocjonalnym i kulturowym rozgląda się na boki i chociaż łapami broni się przed tym, co przychodzi z zewnątrz, nie ma już tyle siły, by się obronić przed tym zupełnie. i kompleks polskości niepokojący mnie zawsze okrutnie ślepo wierzy, że to tylko nam się dzieje, ale nieprawda. a ameryka... to nie chodzi o to, kto jest lepszy lub gorszy. to chodzi o to, że mimo na pierwszy rzut oka dość dużej zbieżności kulturowej, to jest zupełnie inny świat. stevie king (patrzcie, spadłam z piedestału wielkich eseistów na wujaszka stevena) powiedział kiedyś, że podczas gdy europa boi się demonów i tego, co może uszkodzić jej duszę, klasyczny horror amerykański to uszkodzenia czysto cielesne, przede wszystkim zaś szpecące. za przykład podawał któregoś z młodych frankensteinów, który stał się potworem, bo dostał trądziku. to taki dobry przykład tego, dlaczego nigdy się nie zrozumiemy, ale za nim podąża feeria superbohaterów i innych tak amerykańskich rzeczy, że umysł starej europy tego nie nadgoi. i oczywiście, że bliżej nam tam niż na bliski czy daleki wschód, jasne, dlatego właśnie to może przeciekać, może nas zalewać, ale zrzucanie całej winy na amerykę to trochę przesada, bo to jest ich kultura, oni tacy są, a jakoś nie widzę tutaj gromady pensjonarek oburzonych tym np. że w japonii szerzy się pedofilia, a na filipinach powstają specjalne burdele z dziesięciolatkami dla japońskich biznesmenów. rozumiecie. ameryka została teraz takim kozłem ofiarnym za to, że ich kultura przenika trochę do naszej, ale to nie jest tak do końca ich wina. nie oznacza to też, że ich model życia jest obiektywnie zły. przynajmniej w granicach poprawności politycznej nie oznacza, bo prywatnie to ja mam na ten temat zupełnie inne zdanie.
wróćmy jednak do tych nieszczęsnych feministek. wiadomo, nie lubić feministek to obowiązek każdej "oświeconej" kobiety. ślepy pęd za modą to jest coś, czego nie wyplenisz w każdym środowisku, sylf, nie ma się co łudzić. ale wiesz za co ja nie lubię feministek? za to, że nienawidzą kobiet. za to, że zapomniały już, o co chodziło w emancypacji. bo chodziło tam o to, żeby mieć WYBÓR. nie o to, żeby kobiety MUSIAŁY podążyć za nowym stylem życia. a tymczasem otwarcie potępia się i nienawidzi kobiety, które decydują się na pozostanie przy starym modelu, do czego mają, za przeproszeniem, cholerne prawo i nikomu nic do tego. za to nie lubię feministek. bo tworzą tylko inaczej nazwany ucisk. ale, tutaj będzie już ambitnie, bo z dostojeskiego, jak to powiedział piotr stiepanowicz: nie chodzi o to, żeby coś się zmieniło, chodzi o to, żebyśmy to my byli tymi, którzy uciskają.
rozbiegłam już strasznie od tego, co napisałaś, co przypomina mi naszą słynną ponoć dyskusję o czołgach, ale wniosek jest taki: świat oszalał. nasz świat. bo świat poza europą ma się całkiem dobrze.
i powiem ci coś jeszcze, sylf. agresywne i wyzwolone, i bezczelne dziołchy w opkach ranią tylko nas. bo gdzieś tam na świecie są zupełnie normalnym wzorcem osobowym.

co do tego, co napisano zaraz nade mną:
mary sue to jest zupełnie inna para kaloszy. ale wiecie co? ja tęsknię za takimi prawdziwymi maryśkami. bo wolę te przemądrzałe, perfekcyjne, powalające bdziągwy niż jeszcze jedną powiewajkę na wietrze, co to ją heros w osobie dracze musi wiecznie ratować. wy nie tęsknicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 17:11, 05 Kwi 2013    Temat postu:

ja broń odynie nie zwalam całej winy na amerykę, wiem, że przecież mamy własny grajdołek, ale po prostu bezrefleksyjnie chłoniemy to, co oni nam podają. bo podają więcej, szybciej, lepiej [...] niż inne kultury. bo mamy zakodowane, że wolność. bo nadal pokutuje przekonanie, że jak amerykańskie, to lepsze. zgadzam się z tym, że ich mentalność jest tyćkę inna i przytoczenie kinga było tutaj na miejscu - chociaż jak robiłam przełożenie tych problemów adolescencji, o których mówił w 'danse...', to się sporo pokryło, ale u nas lit. młodzieżowa idzie w innym kierunku i nie musi wymachiwać wampirami na prawo i lewo, ale ja nie o tym, bo jak nam się i holokaust, i wampiry rozwiną, to zagadamy wszystkich na śmierć. w każdym razie racja z celowaniem w ww1, ale prl i właściwe tamtym czasom gloryfikowanie usa gdzieś w domowym zaciszu też ma duże znaczenie. tyle że nam się teraz społeczeństwo nie zmieniło w takich rzeckich, którzy się zawiedli na napoleonie i umyślnie się postarzają, nie, my dalej chcemy wierzyć, bo jeśli nie ameryka - to co? nie chcę tu bić na alarm, że nam polskość zanika, bo nie zanika, ale w pewnych aspektach schodzi na dalszy plan. musimy się teraz zachłysnąć własną europejskością i własną światowością, żeby potem spróbować docenić to, co nasze własne. problem w tym, że doceniamy to zwykle w chwilach kryzysu, taka mentalność. dobra, konkluzja końcowa: może to nie tyle wina samej ameryki, co raczej naszego bezrefleksyjnego przyjmowania amerykańskich wzorców, ale to nie oznacza, że wzorce amerykańskie są cacy. jakby nie patrzeć, ameryka wyrosła na naszej kulturze, nawet jeśli trochę wypaczonej. każdy brał w kieszeń tyle europejskości, ile zdołał, żeby walczyć o wolność i zabijać indian. tyle że suma tej przewiezionej europejskości nigdy nie była równa europejskości starego świata i musieli sobie to nadrabiać, rozwijać i zderzać z tym, co już zastali, bla bla bla. tyle że my to ignorujemy, chłoniemy i w ogóle bardzo chcemy być tacy cool i ponowocześni, i zglobalizowani. tylko w żadnym razie nie globalizujmy się z bliskim czy dalekim wschodem, bo ich nie rozumiemy, to już nie to samo. globalizujmy się z tymi, którzy z nas wyrośli i są tymi fajniejszymi dzieciakami, które siedzą z tyłu autobusu. ale, dobra, były wnioski końcowe, odpuszczam ciąg dalszy.
feministki. z feministkami jest ten problem, że one mówią o wyborze - przynajmniej te nasze. oglądałam jakiś czas temu kuźniara rozmawiającego z marią czubaszek i jakąś babką z kongresu kobiet (odynie, nie wiedziałam, że poza partią mamy też kongres kobiet; mam nadzieję, że mają lepszy plakat, bo partia kobiet ma wydrukowany na posklejanych kartach a4 napis 'partia kobiet' - ślicznie to wygląda w środku starego miasta); w każdym razie zeszło na perfekcyjną panią domu, która śmieszyła mnie niemożebnie, kiedy oglądałam. standardowo wydaje nam się, że feministki to potępią, no bo jak to - ciemiężyć kobietę i kazać jej sprzątać? autentycznie byłam zdziwiona, bo obie panie powiedziały, że okay, ich to nie kręci, ale jeśli kobiety chcą, to mogą oglądać, bo przecież nie ma nic złego w tym, że chcą sobie posprzątać, że chcą siedzieć w domu etc. - niech tylko mają wybór. i to mi się podoba. dostaję szału, kiedy słyszę o parytetach i że na listach wyborczych ma być tyle samo kobiet i mężczyzn, więc jednak się z kongresem nie polubię, ale tą opinią o perfekcyjnej pani domu zyskały moją aprobatę. może jednak coś z nich będzie, jak usiądą i się zastanowią, czego właściwie chcą, bo stawianie świata na głowie i wprowadzanie matriarchatu to przecież pomysł utopijny, chociaż tak samo utopijne jest wprowadzanie idealnej, niezachwianej i dokładnie, matematycznie wyliczonej równości.

i czy ja wiem, czy świat poza europą ma się dobrze. każdy zakątek świata, na którym są ludzie, wydaje się w ten czy inny sposób szaleć. po prostu ignorujemy inne przejawy szaleństwa, ale wszystko w ten czy inny sposób się burzy z tej prostej przyczyny, że wszystko zawsze się burzyło i szalało. gdybyśmy były w piętnastym wieku, to też byśmy mówiły, że coś jest nie tak, że szaleją ci wszyscy ludzie renesansu. to może być po prostu kwestia naszego usposobienia - np. ja się podejrzewam o pewnego kulturowego aspergera.
ale racja, że gdzieś na świecie są ludzie, dla których takie bohaterki są świetne i takie klisze warte powielania. odynie, ilem ja się w fandomie svm naczytała o takiej starej, dobrej przemocy domowej ukrytej pod płaszczykiem 'hawt' romansu. albo, co gorsze, o takim agresywnym wyzwoleniu, co to jest jednym, wielkim krzykiem rozpaczy, który można odczytać jako 'potrzebuję faceta, żeby mi powiedział, co mam robić'. może powinnam przestać przekładać fandom na fandom i amerykański tryb myślenia na nasz, ale, serio, ja to coraz częściej widzę u nas. i wzorce czy nie wzorce - to jest groźne.

co do mary sue - wydawało mi się, że tęskniłam, ale potem taką dostałam i chyba mi się przestało tęsknić. ale w każdy dzień tygodnia i po dwakroć w niedziele bym wolała prawdziwą mary sue niż te wszystkie powiewajki czekające na herosa. maryśki przynajmniej miały moc sprawczą, nawet jeśli było jej za wiele jak na jednego bohatera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:21, 05 Kwi 2013    Temat postu:

czy ja wiem, czy aż tak aktualnie chłoniemy? wystarczy spojrzeć na to, co leci w telewizji, fakt, formatów polskich zostało już niewiele, ale królują... francuskie i angielskie. ten pierwszy zachwyt ameryką już chyba minął, zresztą, on zawsze tkwił tylko w tym "nowoczesnym" elemencie społeczeństwa, statystyczny polak, choćby i przez zazdrość zwykłą, odwracał się na amerykę tyłkiem. także nie wiem. w szczególności, że ponoć najczęściej wybieranym z własnej woli językiem obcym w szkołach jest rosyjski. bardziej niż my jako my to chłoniemy, struktury medialne i państwowe próbują nam to sprzedać i w ten sposób ten przelew kulturowy postępuje.
jeśli chodzi o feministki polskie, to żadnej od wieku nie słyszałam i całkiem mi z tym dobrze. jeśli wpadły już na pomysł wyboru, to pięknie, wróciły się o te sto lat do tyłu i w końcu do nich dotarło, co głoszą. jestem z nich dumna. nie sprawi to, że nagle je polubię i będziemy razem piły wódkę, ale może jest jakaś nadzieja. chyba że im tak tylko kazali mówić, bo to program tvnu, trudno powiedzieć.
powinnaś być ze mnie dumna, bo skracam nam dyskusję i już niedługo będziemy mogły wrócić do oryginalnego tematu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 17:30, 05 Kwi 2013    Temat postu:

ang. i fr.? serio? a te wszystkie talent showy, perfekcyjna pani domu, połowa seriali czy 'trudne sprawy' nie są formatami amerykańskimi? nie śledzę tego dokładnie, ale miałam wrażenie, że telewizja w pierwszej kolejności kupuje właśnie amerykańskie formaty. z filmami tak jest na pewno, odynie, jaka ja byłam zdziwiona, jak na ale kino puścili 'ondskan', bo sto lat nie widziałam skandynawiskich filmów w polskiej telewizji (choć możliwe, że dlatego, że za rzadko ją oglądam). no i telewizja telewizją, ale próby reformowania szkół na wzór amerykański...! dobra, cii, nic o szkołach.
też żadnych innych nie słyszałam, a i te mi się przez przypadek włączyły, ale to i dobrze. jest dla nich nadzieja. może usiądą i przeczytają jakieś pisma sufrażystek czy innych emancypantek, i zaczną wyciągać więcej głębszych wniosków.
i jestem b. dumna, i też skracam dyskusję, bo nikt nas pewnie nie czyta, więc wróćmy do tematu głównego xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:35, 05 Kwi 2013    Temat postu:

te wszytskie talent show przyszły do nas z ameryki, owszem, ale do ameryki przyszły z wielkiej brytanii. nikt nie produkuje tylu programów rozrywkowychj w telewizji, co anglicy. nie mogę się doczekać polskiego don't tell the bride, założę się, że jak anglicy potrafią wpaść na pomysł wesela w klubie rugby albo przydomowym pubie, to i u nas by się trafiły jakieś ekscytujące miejscówy.
jeśli chodzi o formaty francuskie, to te wszystkie rodzinki blabla seriale obyczajowe są francuskie.
filmy - jak to filmy. chodzi o pieniądze. ale zauważ, że te, które z formatów amerykańskich przerabia się na polskie, zwykle są kulturalną i finansową klapą. więc też się z tego powoli wycofują, mam nadzieję. z telewizją jest inaczej, bo telewizja ma dziwną swobodę w porównaniu z kinematografią. ecia ci to może wyjaśnić, mnie do ruchomych obrazków bardzo daleko i w ogóle nie po drodze, ale eci może wiedzieć dokładniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 17:40, 05 Kwi 2013    Temat postu:

a to się zdziwiłam i z tego zdziwienia nie będę rozwijać wypowiedzi. ale bardzo liczę na polskie 'don't tell the bride'.
co do filmów polskich na wzór amerykańskich - ja bym powiedziała, że to kwestia tego, że ze względów budżetowych robimy wszystko takie przaśne albo przynajmniej dające pozory przaśności i przez to zniechęcające do oglądania. o czym nie wiem, bo nie oglądam (więc się wypowiem). możliwe, że to się nie przyjmuje, bo po prostu jesteśmy uprzedzeni i uważamy, że polacy nie zrobią tego tak dobrze jak amerykanie. ale się nie znam, ja filmów za mało oglądam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:44, 05 Kwi 2013    Temat postu:

mnie się wydaje, że one się nie przyjmują właśnie ze względów kulturowych. wydają się śmieszne, bo nikt w polsce nie zachowuje się tak, jak ich bohaterowie. takie wyciąganie ludzi stamtąd i wrzucanie ich w sam środek jakiegokolwiek polskiego miasta, nawet warszawy, to jest taki szok kulturowy, że się nie da tego zrobć dobrze. dlatego też ranczo się cieszy taką popularnością (moi rodzice już siódmy sezon, wiesz): bo ludzie zachowują się po naszemu, a ta amerykanka po amerykańsku, ale jest jedna i występuje jako element komediowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 17:47, 05 Kwi 2013    Temat postu:

w sumie to i racja, ale z drugiej strony filmy polskie, w których bohaterowie zachowują się polsko, też średnio sobie radzą, bo nikt ich nie ogląda, za poważne są czy coś. ale filmy polskie, które nie próbują być jawnie amerykańskie, choć gdzieś tam mają smrodek amerykańskości przeniesionej momentami bardzo zręcznie, momentami mniej zręcznie na polskie realia (dobra, mówię o 'sępie'), są jednak doceniane i przyciągają ludzi do kin. więc tak naprawdę możemy przerzucać się argumentami i niewiele z tego wyniknie. poza tym że będzie dużo argumentów, a ja lubię argumenty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:40, 05 Kwi 2013    Temat postu:

OBEJRZAŁAM HUNGER GAMES.
bez kitu, sylf, nie wiem, co uczyniłaś ojcu mojemu, ale zamiast obejrzeć cały mecz, postanowił dziś obejrzeć świeżutką premierę na canal +, no i hunger games styknęło. nie wierzę. a taki ładny mecz, 4-2 było (wiem, bo widziałam końcówkę!).
to tu się może wypowiem na temat tego, co to wymyśliłam na temat obrazu głównej bohaterki, bo ameryka ameryką, o feministkach i dobrych wzorcach kobiety było.
a właśnie, ameryka. ameryka zagrała główną rolę w tym, dlaczego ten film mi się najpierw dość podobał (bo był taką z rozsądkiem nakręconą wersją battle royale), a potem już zupełnie. główna bohaterka, wyzwolona, wyćwiczona, bohaterska, piękny wzór dla kobiet (serio, nawet bez ironii), aż w końcu... aż w końcu nie potrafimy jej postawić przed wyborem moralnym, ba, dajemy jej w najbardziej skomplikowany sposób wypracowany tymczasowy happy end i ona pozostaje tak krystalicznie czysta.
nie.
ameryko, przestań. nie rób tego. nie dawaj ludziom na siłę szczęścia. albo daj im zabić swoją duszę i zabić drugiego człowieka, albo daj im w spokoju umrzeć.
tak pomyślałam, że się podzielę refleksją, skoro już mamy osobny temat!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 23:53, 05 Kwi 2013    Temat postu:

eeej, jaki mecz? nie mów, że champions league...?

no chwila, był wybór moralny! przecież zastrzeliła cato, prawda? czy mówimy o innym wyborze moralnym? mówimy o jagodach? o mamo, zgubiłam się w drugim zdaniu własnego posta. w każdym razie był wybór i było miotanie się, w filmie trochę przekręcili, bo wiadomo, film to film. poza tym musieli zrobić cliffhangera, przecież gdyby peetę zabiła (co powinna była zrobić, ale wiadomo, nici z trylogii!), to później zostaje tylko epilog w stylu 'żyłą długo i nieszczęśliwie, piła dużo bimbru, ale była bogata'. autorka zrobiła lepszą rzecz, nawet jeśli zostawiła ją mniej więcej moralnie czystą, to podkręciła to do tego stopnia, że zrobiła z niej symbol. to lepsze niż ją moralnie skalać. także tym akurat wypadku nie marudź, tylko czytaj xd

i bardzo ładna refleksja, możemy już sobie dalej offtopować bez obaw xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:56, 05 Kwi 2013    Temat postu:

lech-lechia. mój ojciec, jako że areczka cienko zawsze stała, kibicuje lechowi. wiesz, trzej królowie wielkich miast. liga mistrzów była wczoraj, głupku.
o jagody chodziło. ale najpierw o ten trick, który zbliżył ją z peetą. serio? SERIO? nie wystarczyła ta mała? było ją dłużej trochę potrzymać, a nie. zupełnie mi to nie odpowiada, takie odbieranie bohaterowi prawa do decydowania o sobie. niby taka wyzwolona, a wszystkie decyzje podejmują za nią inni. nie, nie, nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Sob 0:01, 06 Kwi 2013    Temat postu:

przedwczoraj. wiem, oglądałam. co prawda do połowy, bo potem mi przestało streamować, ale borussia i tak się nie spisała. ale PSG z barceloną było ładne, nawet jeśli się bałam, że zlatanowi jednak nie uznają tego gola.

ale mała jej przypominała siostrę, no jak miała jej nie pomóc? przecież prim była taka urocza, taka kochana! numer z peetą też miał pokazać i jakieś ludzkie uczucia, i rozterki moralne, więc ogólnie rozumiem, po co był w tekście, ale nie byłam szczególnie zachwycona peetą i na przestrzeni całej trylogii nie wiem ile razy zastanawiałam się, dlaczego nikt go nie zabił. naprawdę, nie miał innej roli, był tylko miły, ludzki i... cóż, po prostu był. postać-worek ziemniaków. nawet aktora pod tym względem dobrze dobrali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:00, 06 Kwi 2013    Temat postu:

nie, to z małą było właśnie dobre. i dobrze, że nie kazali jej małej zabić, bo to by było za okrutne. ale nie można bohatera bronić przed wieczność. ja bym nie miałam nic przeciwko, gdyby ona z peetą ustalili, że jeśli ostatni zostaną, to się zabiją blabla i do ich sojuszu doszłoby NATURALNIE. a nie że nagle zmienia się zasady gry. i dobra, dobra, odmienili je na powrót, ale to było zbyt wielkie moralne uproszczenie i zbyt tania zagrywka. po prostu.
gdzie się podziały stare, dobre amerykańskie twory, gdzie kumpel zabija kumpla, żeby go uratować? no gdzie, ja się pytam? aż tak się już wyobcowali z europejskiej moralności?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Sob 13:07, 06 Kwi 2013    Temat postu:

ale przecież zasady zmienili nie dla moralnej wygody, ale ze względu na oglądalność - ludzie w panem chcieli oglądać nieszczęśliwych kochanków, więc ha, ha, żarcik organizatorzy zrobią, dadzą im nadzieję. nadzieja jest ważna i dobrze się sprzedaje przecież. nie mówię, że takie uproszczenie było złe, ale autorka stanęła tutaj przed wyborem, czy drążyć temat moralności, czy temat społeczny, no i padło na to drugie. pewnie dlatego, że łatwiej przyswajalne, chociaż muszę przyznać, że mnie się strasznie podobało wszystko, co napisała n/t społeczności kapitolu, mogłam się do woli przerażać dystopijnym społeczeństwem, które spokojnie mogłoby powstać z naszego. taki trochę mniej straszny i bardziej młodzieżowy [zliftingowany?] huxley, a mówiłam wielokrotnie, że mnie wizja huxleya przeraża absolutnie i do głębi, więc i to społeczeństwo połknęłam bez pytania.

ale takich tworów faktycznie jakoś mało ostatnio. nie wiem, czy akurat ja na takie nie trafiam, czy jakoś autorzy postanowili przestać pisać o zabijaniu w taki sposób. chociaż nie, przecież było parę tworów w stylu 'zamienię cię w wampira dla twojego dobra, to cię przecież uratuje przed rakiem', obiektywnie patrząc to jest zabijanie kumpla przez kumpla, tylko trochę ocena tego się wzięła i przewartościowała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:21, 06 Kwi 2013    Temat postu:

nie mówię, że oni zmienili dla wygody, mówię właśnie o autorce. ten trik z nadzieją blabla był szyty takimi grubymi nićmi, był tak tani i tak 'och, bo zanalizuję to społecznie, bo coś tam bo coś tam', że aż mi się żal kobieciny zrobiło. jak miał się ktokolwiek na to złapać? guzik nie opis społeczeństwa, wymówka jedynie po to, by wprowadzić trójkąt miłosny na skróty. a można go było, jak już trzeba, wprowadzic tylnymi drzwiami.

to z wampirami to nie jest zabijanie - bo daje im się jakby drugie życie. chodzi o takie zabijanie na amen. o moralną nieoczywistość, o czyny pozornie złe i pozornie dobre, o ludzi postępujących wbrew swoim zasadom by paradoksalnie trzymać się zasad. tego brakuje.
(o dziwo, zaserwowało nam coś takiego once upon a time, wiwat rumple!)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Sob 13:40, 06 Kwi 2013    Temat postu:

e tam, wydaje mi się, że trochę osób się mogło nabrać. mi przez myśl przeszło 'eeej, ale oni to odwołają, prawda? powinni odwołać. jak nie odwołają, to nudy.', ale pamiętajmy, że są ludzie, którzy naprawdę lubią HEA i wierzą w HEA. pamiętajmy, że są ludzie, którzy nie wierzą, że morderstwa mogą popełniać ludzie zdrowi psychicznie xD także myślę, że w książce targetowanej na starszą młodzież taki trik może przejść, chociaż zgadzam się, że trójkąt powinien być wprowadzony subtelniej, bo mi autorka w ogóle nie sprzedała peety - najpierw nieufność, potem jakaś tam nadzieja, ogólnie myślenie o reakcji społeczeństwa, bla bla bla, prowizorka, a potem nagle zaloffcianie. mam nadzieję, że w filmach pójdą raczej w kierunku trzymajmy-się-peety-bo-też-ma-ptsd

no jak nie zabijanie? dobra, zależy od fandomu, może w takim zmierzchu to jest nowe życie, lepsza przyszłość i błyszczące oczka, że o innych błyszczących rzeczach nie wspomnę, ale spójrzmy na książkę z porządnymi wampirami: “Pam, I know you believe you owe Eric, even though he killed you—honey, he killed
you—but I don’t owe Eric a thing.”
[ATD, ch. 7]
to jest przejście w inne życie, ale jednak przejście okupione śmiercią, nieważne jak fajne/niefajne rzeczy czekają takiego delikwenta później, musi z wielu, wielu rzeczy zrezygnować przecież. to takie trochę 'oddaj mi swoją duszę, a dostaniesz cukierka' i nie można rozpatrywać wampiryzmu bez wątku zabijania, nawet jeśli jest to wątek ugłaskiwany i omijany czasami. mówiłam, że uwielbiam harris za to, że go nie omija i pokazuje bycie wampirem jako kwestię niefajną? <3
dobra, wróćmy jednak do zabijania na amen. myślałam długo nad przykładami i nie wymyśliłam. najbliżej zabijania na amen jest chyba siódmy [?] sezon house'a i historia trzynastki, ale też nie było to jakoś specjalnie dziubdziane i na upartego można o tym było zapomnieć, jak się nieuważnie oglądało. także brakuje, racja. a jeśli jest, to jest jakoś tak nieśmiało - chociaż może takie nieśmiało jest lepsze niż nic albo niż rozcinanie mózgu bohatera i babranie się w jego szarych komórkach, co bardzo by mi się podobało, ale pewnie zanudziło wszystkich normalnych widzów/czytelników.
o, no i rumple. rumple tyle wnosi do świata seriali <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:54, 06 Kwi 2013    Temat postu:

jeśli chodzi o house'a i dylematy moralne związane z zabijaniem to niezmiennie wygrywa chase i sezon siódmy. proszę cię. trzynastka to się przy tym chowa. wprawdzie nie chodzi tu o przyjaciela, a o wyższość społeczności nad jednostką, ale jak na tak mało zawiły serial to i tak straszne wyżyny moralności. no i jak na chase'a, ofc, taką ładną buzię.
co do wampirów - jasne, że nie można pomijać zabijania. a jednak jest ono inne, mniej ostateczne. dużo się traci, ale i coś się zyskuje. podczas gdy prawdziwe zabijanie kumpla zabija też całą nadzieję (ha, słowo klucz na dzisiaj). ten kumpel, co to go zamienili w wampira, będzie mógł podjąć swój wybór - zamienić się w bestię, czy odejść w prawdziwą śmierć. ten, co go prawdziwie ześmierciowali nie ma szansy już na nic.
rice też się zajmowała akurat problemem moralności wampira i nie chodzi nawet o louisa, który w wersji brad pitt stał się symbolem wampirzego emo. lestat przeżywał prawdziwe męki, które uciszał zabijaniem. to chyba był taki pierwszy krok milowy dla współczesnego wampira, bo chociaż stoker zamienił je z bezmózgich demonów w seaksualne zwierze, niewiele im dał jednak procesów samo-refleksyjnych.
o hunger games, a raczej o reszcie, chętnie bym dyskutowała, ale nie znam wystarczająco dużo szczegółów. tyle mogę powiedzieć, że trik nie zadział i był tandetny, nie zadziałby też, gdybym zaliczała się do starszej młodzieży a nie młodych dorosłych, więc argument o targecie chybiony, target starszomłodzieżowy jest już za stary na takie. przynajmniej ten target myślący, do którego się przecież ta książka kieruje, jako poruszająca ważne problemy społeczne i analizująca bestię w człowieku. takiemu targetowi takie sztuczki to jak dać w mordę, no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> Rozmowy oceniających Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin