Forum Doceniamy Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

niezrozumiałe internetowe fenomeny
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> O pisaniu i blogowaniu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:23, 10 Maj 2013    Temat postu: niezrozumiałe internetowe fenomeny

temat z założenia ma być o różnych motywach w internetowej twórczości, co to się mnożą na prawo i lewo, a my nie rozumiemy, co w nich takiego genialnego. zacznę może ja, bo ilekroć zaglądam aktualnie na szlafroka, to ogarnia mnie taka ambiwalencja, że aż sobie w łeb strzelić. z góry przepraszam wszystkich spoza fandomu, że zaczynamy tak szczegółówo, ale to jest coś, co ktoś mi musi wyjaśnić raz na zawsze.
dracze malfoy.
prawdopodobnie najbardziej obślizgła i obrzydliwa postać całego cyklu, no, może doliczając do tego jego tatusia. tchórz, zakochany w sobie szczeniak i człowiek, który sra praktycznie we własne gniazdo. karierowicz. człowiek szczurzej twarzy. dzieciak, którego nawet swoi nie znoszą. to tak w skrócie na początek.
a teraz będzie bez skrótu.
sposób, w jaki joasia kreuje malfoyów, nawet jeśli nie jest to powiedziane wprost, jednoznacznie wskazuje na to, że dracze urodził się w rodzinie karierowiczów. słowami richarda castle'a (bo tak jak nie lubię kryminałów, tak jeden tekst mu się udał): niski szczebel zarządzający. idealnie kontrastują z blackami, którzy, pomijając szaleństwa i umiłowanie przekleństw starszej pani, posiadają w sobie jakąś klasę, jakąś wyższą kulturę. malfoyowie nie. malfoyowie dzień w dzień udowadniają sobie swoją wartość wyżywaniem się na sobie podległych, malfoyowie dzień w dzień znęcają się nad swoją służbą (co jest najlepszym dowodem na burżuazję - zgredek woli się krzywdzić niż im pomagać, podczas gdy stworek oddałby za regulusa życie!), malfoyowie są chodzącymi gniadami właśnie takiego niskiego szczebla zarządzającego.
następne - dracze jest tchórzem. nie jest tym, który zdradził, co najczęściej próbują zrobić z niego ffki. nie zmienia strony. nie oddaje się żadnej sprawie. tchórzy. tutaj można to zrzucić na dziecięctwo, tak, ale przecież w potterze wszyscy zachowują się doroślej niż naprawdę. gdyby tchórzył, bo był dzieckiem, to inne dzieci też by tchórzyły. nie. wiek dorosły jest w kanonie obniżony niesamowicie (np. większość śmierciożerców działała jeszcze w szkole!). malfoy najzwyczajniej w świecie kopie lojalność w tyłek i ucieka. czego dobrym przeciwstawieniem jest ponownie rab, który w wieku lat niecałych siedemnastu umiera, żeby zniszczyć horkruksa.
malfoy nie jest też złym chłopcem. malfoy jest kompletnie a-moralny. ale nie a-moralny w dobry sposób: jest obślizgły i paskudny, bo nie ma w sobie wyższych wartości, a tylko tę koszmarną małostkowość. malfoy nie definiuje siebie samego w żadnej skali, malfoya definiują jego przytyki względem innych.
i coś naprawdę musi być z nim nie tak, skoro nawet barty crouch go nie cierpi. barty crouch. człowiek jego własnej idei. wiadomo, nie wszyscy sie lubimy, a i sam barty musi udawać moody'ego, ale bez przesady. on się nim brzydzi. brzydzi. swoim człowiekiem. a przecież barty to prawdziwa voldemortowa psychofanka.
na sam koniec, chociaż o tym, czego nie znoszę w malfoyu mogłabym jeszcze długo, wzmianka o domniemanej urodzie, co to by mogła fandom do niego przyciągnąć. malfoy jest brzydki. joaśka określa go jako człowieka o szczurzej twarzy, szczurzej, do diabła! zresztą, patrząc na historię jej sympatii i antypatii, jako ślizgon malfoy już z założenia musiał być estetycznie pokrzywdzony.
tak więc pytam - dlaczego? wiecie, kiedy się jeszcze pisało ffki (znaczy, wciąż się pisze, ale to już nie to samo), to naczelnym samcem zawsze i nieodmiennie był syriusz black. facet może i znany z tego, że był kobieciarzem, ale żyjący wyraźną ideą lojalności wobec przyjaciół, honoru, poświęcenia, ogólnej uczciwości, żartu i lekkości ducha. facet, którego chwaliło się za jego poczucie humoru, ale ganiło się za stosunek do snape'a. tak więc pytam - co się stało przez ostatnią dekadę, że z fanów syriusza większość blogaskowym małolat przekształciła się w fanki tej szujki malfoya? co poszło nie tak?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 14:33, 10 Maj 2013    Temat postu:

takie właśnie rzeczy się dzieją, kiedy się spuści fandom z oka; człowiek potem wraca i obrywa po twarzy takim malfoyem, z którego robiono kiedyś niemalże kopię snape'a [że w sensie pośmiewisko], a teraz kreuje się go na samca uberalfa, bo inaczej się tego nie da nazwać. i ja bym tu widziała trzy kwestie:
1) wymieszanie fandomów; umówmy się, ludzie, którzy piszą ffki, nie żyją w literackiej próżni i nawet jeśli to są dziewuszki raptem piętnastoletnie, to i tak jakieś jeszcze książki czytały, widziały seriale etc. trendy w literaturze młodzieżowej [a w serialach jeszcze bardziej - kto z dzisiejszych szesnastolatków ogląda, dajmy na to, Buffy, do której znalezienie żywych linków jakiś czas temu graniczyło z cudem?] zmieniają się w takim tempie, że to, co my czytałyśmy, jest w dużej mierze zapomniane, chyba że ktoś się interesuje, chodzi do bibliotek etc. bo w księgarni to się tego nie uświadczy, chyba że to fenomen od wielu lat [np. mikołajek czy miś paddington]. ale wątpię, żeby te dzieciaki wzdychały do majkela, skoro mają edwicza. w ogóle teraz się namnożyło tych książek, które dla mnie są nieszczególnie strawne, ale które wszyscy czytają, pochłaniają i później przenoszą na inne fandomy to, co ich zdaniem jest tam najlepszego. ostatnio w moim znienawidzonym fandomie ukochanej książki zdiagnozowałam kolejne wpływy - już nie tylko zmierzchu, lecz także czegoś, co się nazywa blackdagger brotherhood, a o czym chciałam ponarzekać niżej, ale nawet nie mam siły poruszać tego tematu, bo zaraz by mi się włączyły tematy poboczne i skoczyłoby mi ciśnienie. w każdym razie ludzie łapią to, co im się podoba najbardziej, i wsadzają do innego fandomu w ogóle bez zastanowienia, czy się da albo czy to tam pasuje. ładne? ładne. wsadzamy? wsadzamy. no bo przecież skoro mnie się podobało, to czemu innym ma się nie podobać? jest zła postać? och, to jasne, że ona nie jest zła [w sumie tu racja, malfoy musiałby mieć jakieś poglądy, żeby być zły, a on robił to, co mu kazano albo co mu było wygodnie robić], ona jest nierozumiana i koniecznie, koniecznie trzeba ją wybielić. zastanawiam się, do jakiego stopnia to jest wpływ promowania politycznej poprawności doprowadzonej ad absurdum. wydawało mi się, że w polsce to nie jest tak rozpowszechnione, żeby trafiało w target piszący ffki, ale kto wie.
2) skoro ktoś jest przystojny, to nie może być zły, nie? to nadal pokutuje. w sumie to nigdy nie przestało pokutować chyba. ostatnio tak sobie rozkminiałam draculę coppoli i mnie olśniło, że tamten dracula początkowo był stary i brzydki, bo był zły, a potem stał się młody i piękny, bo się zakochał. co ma mniej więcej tyle wspólnego z książką, ile jak z przemysłem wędliniarsko-muzycznym. a ja zawsze patrzyłam przez pryzmat książki i nie zauważyłam, jak ja mogłam w ogóle. w każdym razie fanki draco się wzięły i zauroczyły feltonem, który na większości zdjęć wygląda jak zaginiony członek backstreet boys albo one direction [ergo: wśród targetu jest popularny]. no i skoro felton [znaczy się dracze] jest przystojny, to nie może być zły, prosta i logiczna prawda. do tego jeszcze dracze jest bogaty i znany, więc tym bardziej nie może być zły, a nawet jeśli miewa jakieś wady, to są one nieudolnie zamieniane w zalety. jest chorobliwie zazdrosny? och, to dlatego, że kocha hermionę! jest nieuprzejmy? no cóż, ten, wobec kogo jest nieuprzejmy, pewnie sobie zasłużył. konieczność usprawiedliwiania ludzi pięknych, bogatych i znanych jest tak ogromna, że przecież uwidoczniła się w serii-o-której-nawet-tu-nie-wspomnę. robi się klasyczne St Draco, który nie robi nic złego i jest aniołem, którego należy po stopach całować. dziwne zachcianki ma nasza kultura.
3) powszechne uwielbienie dla sukinsyństwa, vide: house czy sherlock [podobno, nie widziałam jeszcze], a także dziesiątki innych przykładów. to jest to, o czym już trochę wspominałam - bohater jest nierozumiany, otoczenie sobie zasłużyło etc., ale jednocześnie to jest jakiś wyznacznik fajności. uprzejmy bohater to zaraz ciapa, a taki, który w nosie ma przepisy, łamie regulaminy i zachowuje się w sposób idiotycz... buntowniczy, zaraz zyskuje morze fanek. jeszcze nie wytropiłam, skąd to się wzięło, ale jestem naprawdę ciekawa, szczególnie że to działa w większości tylko w przypadku bohaterów-facetów. jeśli bohaterka się tak zachowuje, to albo staje się pośmiewiskiem fandomu, albo szybko zostaje ujawnione, że to z powodu jakiejś traumy i prawdziwa miłość ją uleczy, albo jeszcze jakiś inny bullshit.
w każdym razie wg jakichśtam badań w usa poziom rozumienia czytanego tekstu u dorosłego odbiorcy statystycznie jest równy poziomowi ósmoklasisty. statystycznie. czyli gdyby odjąć wszystkich profesorów i innych mądrych ludzi, byłby jeszcze niższy. nie wiem, czy u nas prowadzono takie badania, ale jeśli wziąć pod uwagę, jak powszechna jest opinia, że tegoroczna matura z polskiego była trudna ze względu na czytanie ze zrozumieniem, to podejrzewam, że nie bylibyśmy o wiele lepsi. także dochodzi tu jeszcze ta kwestia - mnóstwo ludzi może nie wyłapać, że barty gardził malfoyem, może nie wyłapać innych rzeczy, które są zbyt subtelne. na papierze jest tyle, że malfoy nie chciał zabić dropsa. jak łatwo jest to obrócić w wersję, że nie chciał, bo w głębi duszy był dobry? prawdopodobnie przemawia przeze mnie pesymizm związany z wymienionym wyżej fandomem, który po raz kolejny mnie zawiódł i który - jako że składa się z dorosłych i myślących kobiet - w bardzo dorosły sposób chodzi po amazonie i innych tego typu stronach i daje jedną gwiazdkę książce, której nie przeczytał, bo spoiler dot. zakończenia im się nie podobał. totalnie logiczne zachowanie. ich argumentów i dyskusji nawet nie mam siły czytać, bo ciągle przewijają się tam te same argumenty, które nie mają sensu. a, jak mówię, to są dorosłe kobity. czego się w takim razie spodziewamy po nastolatkach, które czytają HP i chcą mieć własnego tygrysa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sileana
Gość






PostWysłany: Pią 16:29, 10 Maj 2013    Temat postu:

Akurat kwestia Draco zamyka się w dwóch słowach: Tom Felton.
Powrót do góry
Niofomune
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 16:45, 10 Maj 2013    Temat postu:

Sileana napisał:
Akurat kwestia Draco zamyka się w dwóch słowach: Tom Felton.

Nieno, jeszcze bogaty, arystokrata i zUy.

W sumie Rowling trochę sama jest sobie winna, bo przedstawia bohaterów bardzo tendencyjnie - gryfoni są dobrzy, ślizgoni źli, koniec kropka. Co prawda próbowała z tego wyjść w siódmym tomie (Slughorn, Snape), ale jednak ten wyraźny podział pozostał. Część znanych mi fanów Slytherinu robi to z czystej przekory i na zasadzie, że "Rowling źle to opisała" - przy czym fakt, że często popadają w odwrotność i to gryfoni stają się złem najgorszym. (Chociaż nie znam akurat żadnej Draczefanki, bardziej Sev, Lucek i Regulus). No i podobna kwestia, że część ludzi będzie uważała lubienie "dobrych" gryfonów za dziecinne, a więc zostaje lubienie "złego" Malfoya - czy któregokolwiek z badassów, ale Drako akurat jest w odpowiednim wieku - jako, hm, hipsterstwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eta
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:56, 10 Maj 2013    Temat postu:

jaki hejt.
oprócz tego, że malfoy nie chciał (znaczy: nie umiał) zabić dropsa, na papierze jest też to, że ryczał w damskiej toalecie, co za wrażliwość, co za wnętrze! z jednej strony nie jestem zupełnie przeciwna nadawaniu mu jakiegoś tam charakteru, którego joaśka mu poskąpiła, bądźmy szczere, zrobiła z niego kompletną szmatę tylko po to, żeby dzieciaki nie miały problemu z odróżnieniem tych dobrych od tych złych, to średnio sprawiedliwe, ale jak widzę w jakimś tekście malfoya jako boga seksu, kwintesencję męskości i ostoję romantyzmu czy czegoś, to mi się wszystkie flaki wywracają. bo to święta racja z tym wymieszaniem fandomów jest. głównie zmierzch czuć, ale wiadomo, co zaraz się szerzej rozpełznie po ffkach.

i uwaga poboczna: o, a to nie było tak, że reg był najmłodszym śmierciożercą? mam takie wrażenie, że jakoś w ten sposób było to ujęte, że został śmierciożercą w wieku szesnastu lat i że był najmłodszy, czy może znowu coś sobie dopowiedziałam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chiyo
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bradford/Oksford (UK)

PostWysłany: Pią 17:21, 10 Maj 2013    Temat postu:

Komentarz tak nie do końca na temat, ale w odniesieniu do wspomnianego przez Niofomune hipsterstwa: najbardziej hipsterskie zdaje się być megafanem Hufflepuffu. I nie Cedricka Diggory'ego czy Tonks jako reprezentatów domu, ale właśnie całego domu. To jest dopiero hipsterstwo, może gdyby nie fakt, że nigdy nie mam pomysłów na fefy, to trafiłby się jakiś Puchonofef mojego autorstwa. Razz

A co do Malfoya, fakt, Tom Felton miał z tym zdecydowanie dużo wspólnego, nie wszystko, ale sporo. I chociaż zagrał Malfoya idealnie (dokładnie taka sama tchórzofretka z niższego szczebla zarządzającego jak w książce), to miał pecha być zbyt ładnym chłopcem, który wyrósł na zbyt przystojnego faceta do tej roli. Jak już ktoś wspomniał, Malfoy miał mieć szczurzą twarz, czego Felton nie ma. No ale też Hermiona miała mieć duże zęby, Ron duży nos i tony piegów, a Snape wiecznie przetłuszczone włosy - tego też jakoś w filmach nie zauważyłam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 18:28, 10 Maj 2013    Temat postu:

Niofomune napisał:
Część znanych mi fanów Slytherinu robi to z czystej przekory i na zasadzie, że "Rowling źle to opisała" - przy czym fakt, że często popadają w odwrotność i to gryfoni stają się złem najgorszym.

mrał, jak ja uwielbiam, kiedy 'fani' książki mówią, że autorka źle coś opisała. jeszcze bardziej lubię, kiedy mówią, że autor źle napisał postać albo zrobił takie czary mary, że postać jest OOC. kocham. serio. wstawiłabym tu gifka pokazującego, jak bardzo to kocham i jak bym chciała przytulić tych fanów, ale nie chce mi się szukać patty'ego biegającego z siekierą.

i jasne, Ecia dobrze mówi, brak charakteru był zamierzony, żeby łatwiej było czytelnika prowadzić za rączkę. akurat to nie wynikało z jakichś braków zdolności pisarskich, bo w końcu niektórzy z pozostałych Ślizgonów zostali opisani tak, że braku charakteru nie można im zarzucić [przy czym snape od 1 tomu, nie tylko w siódmym]. jasne, jest o nich stosunkowo mało, ale niech pierwszy rzuci kamień ten, kto wie tryliard razy więcej o puchonach.
i tu od razu uwaga - czy ja wiem, czy uwielbianie puchonów jest hipsterstwem? mogło być sto lat temu, kiedy fandom raczkował w polskim internecie i powstawały takie puchonki jak Luna A., która była bodaj pierwszą ocenianą przeze mnie puchonką i byłam w ciężkim szoku, że ludzie w ogóle piszą o puchonach. teraz - pfff. nie widzę w tym nic nadzwyczajnego; w końcu ludzie, którzy nie opowiadają się po stronie ani gryfonów, ani ślizgonów, muszą mieć swoje miejsce i nie łączyłabym tego z byciem alternatywnym na siłę, raczej z szukaniem swojego miejsca w tym konkretnym świecie.
a, co do rega - nie pamiętam tego. trzeba by zapytać Penny, powinna wiedzieć xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cath
rokitka
rokitka



Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrocLove

PostWysłany: Pią 18:34, 10 Maj 2013    Temat postu:

Co do mieszania fandomów oczywiście macie rację, to niezdrowe. Ale jakoś nie potrafię zgodzić się z tym, że Felton był/jest za przystojny do roli Malfoya. Nie wiem dlaczego, ale od zawsze idealnie pasował mi do tej roli, przy czytaniu praktycznie właśnie tak wyobrażałam sobie Draco. I nie wiem czym jest to spowodowane, ale nie zauważyłam u Rowling aż takiej ogromnej tendencji do demonizowania Ślizgonów. Owszem widać było kto jest dobry, a kto zły, ale Ci źli nie byli aż tak źli jak można by wnioskować po waszych wypowiedziach. I nie wiem, może już wtedy byłam pod urokiem wersji kinowej (raczej nie), ale jakoś nigdy nie klasyfikowałam Malfoya do kogoś bez charakteru. Bo on dość specyficzny był i moim zdaniem miał szansę wyjść na ludzi.
P.S Przy czym zależy co definiujecie dokładnie jako brak charakteru ;P.


Ostatnio zmieniony przez Cath dnia Pią 18:36, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eta
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:38, 10 Maj 2013    Temat postu:

służę pomocą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niofomune
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 18:44, 10 Maj 2013    Temat postu:

Fandom HP jawi mi się teraz jako miejsce przerażające i krwiożercze. (Nie, żeby wcześniej nie jawił, prawda).

sylville napisał:
mrał, jak ja uwielbiam, kiedy 'fani' książki mówią, że autorka źle coś opisała. jeszcze bardziej lubię, kiedy mówią, że autor źle napisał postać albo zrobił takie czary mary, że postać jest OOC. kocham. serio. wstawiłabym tu gifka pokazującego, jak bardzo to kocham i jak bym chciała przytulić tych fanów, ale nie chce mi się szukać patty'ego biegającego z siekierą.

I Snape nie ma przetłuszczających się włosów, to Joaśka się nie zna. I nie jest małostkowym złośliwcem, tylko Mistrzem Ciętej Riposty (zresztą, młody Lucek też, ale to chyba wpływ Rafaela Bieleckiego, którego rzeczeni znajomi namiętnie pochłaniają). Jak już mówiłam, to trochę wina Rowling za tę łopatologię, ale, na bora, to jej książka i ma prawo w niej pisać co chce. (Zresztą, tak samo z jazdami po epilogu - może się komuś nie podobać, ale jak by nie patrzeć, to JEST część książki).

A jeszcze w kwestii hipsterstwa - pisałam kiedyś Bardzo Hipsterski tekst o krukonce, ale na szczęście znudził mi się po dwóch stronach. Chociaż nie wiem, czy pisanie o Hufflepuffie nie zakrawałoby na OOC - w końcu wiemy o tym domu tak niewiele, że można sobie dorobić wszystko, ale jakby trzymać się ściśle tego, co mamy w książce, to dom wyszedłby strasznie nudny.


Ostatnio zmieniony przez Niofomune dnia Pią 18:44, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Pią 19:08, 10 Maj 2013    Temat postu:

Eć, dziękuję, dokładnie o to chodziło <3 <3 <3

Cath,
nie chodzi o demonizowanie ślizgonów. chodzi o to, że ślizgoni byli widoczni na kartach powieści częściej niż np. krukoni czy puchoni, ale tak naprawdę niewiele wiemy o nich jako postaciach. o ile wiemy coś o randomach w rodzaju seamusa czy deana z gryffindoru, o tyle o zabinim wiemy tylko, że był wysoki i czarny, a o pansy - że miała twarz mopsa. i tyle. o ślizgonach myślimy bardziej jako o całości. i to całości, która przejmuje negatywne cechy jednostek.
a jako kogoś bez charakteru można zaklasyfikować kogoś, kto nie ma kręgosłupa moralnego i nie potrafi tego braku zaakceptować. kogoś, kto zgadza się na coś, o czym wie, że tego nie zrobi, ale tak jest wygodniej/lepiej z innych powodów, a potem płacze w damskiej toalecie. kogoś, kto nie ma własnych przekonać i opowiada się po jednej ze stron, bo mu rodzice kazali, ale jest o krok od przejścia na tę drugą stronę, jeśli to mu zapewni bezpieczeństwo. i o ile to ostatnie mogłoby być uznane za oportunizm, przeciwko któremu nic nie mam, o tyle suma tego wszystkiego jest nieatrakcyjna. szczególnie jeśli doda się do tego fakt, że dracze prowadza się z crabbe'em i goyle'em, bo na tle byczków staje się ciekawszy, potężniejszy i jakiś. ale może to tylko moja ocena.

Niofomune,
e tam, fandom HP to jedno z milszych miejsc, w których byłam xd
i pewnie, że ma prawo. też nie jestem fanką epilogu, ale akceptuję fakt, że miał miejsce i jeśli chcę pisać ffka, to muszę się z tym liczyć.
nie zgodziłabym się jednak z tym, że puchoni z definicji muszą być OOC. zacznijmy od tego, że nikt nie jest w 100% taki, jaki powinien być wzorcowy uczeń z danego domu. nikt. dlatego zarzucanie puchonom, że nie są Prawdziwymi Puchonami z definicji nie ma sensu. nawet nie dlatego, że niewiele wiemy o puchonlandzie, ale dlatego, że Prawdziwi Puchoni nie istnieją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tarma
nieśmiałek
nieśmiałek



Dołączył: 10 Maj 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:45, 10 Maj 2013    Temat postu:

Sylv mi kazała napisać, wińcie ją Very Happy
Po pierwsze, z całą dla niego sympatią, Felton nie jest przystojny. No nie jest. Felton jako Felton jest diablo sympatyczny i nie można mu odmówić ani poczucia humoru, ani uroku osobistego, ale przystojny to on na pewno nie jest (no, może w Czarze Ognia, ale wtedy był jeszcze praktycznie dzieckiem. Heh), a już na pewno nie w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Natomiast Draco jako Draco jest zawsze widziany z perspektywy Harry'ego, więc trudno się dziwić, że widzi się raczej jego negatywne cechy. No w końcu kto z nas jako dziecko trudził się, żeby zauważać plusy osób, których nie lubimy? No hej. Zatem dorabianie perspektywy Dracona jest całkowicie naturalne - to chyba jedna z ważniejszych przyczyn, dla których jest to takie popularne. Poza tym, jak się tak dobrze zastanowić, to naprawdę nic dziwnego, że chłopak miał taki, a nie inny system przekonań. W końcu z domu wynosi się naprawdę dużo. Zwłaszcza wtedy, gdy ma się te jedenaście, dwanaście lat. Zwłaszcza wtedy, gdy wszyscy koledzy-ślizgoni te przekonania podzielają. Tym tropem, jeśli ktoś ma miękkie pluszowe serduszko, postawa Dracona jest naganna, ale usprawiedliwialna.
Co więcej, Draco ma jedną niewątpliwie pozytywną cechę, która jest rodem z kanonu, nie z fanonu - naprawdę troszczy się o swoją rodzinę. I to jest coś. Czy dziwi mnie, że nastoletnie dziecko chce za wszelką cenę uratować swojego ojca i nie dopuścić do tego, żeby jego matce stała się krzywda? No nie. Czy dziwi mnie to, że owo dziecko nie jest zdolne do tego, żeby zrobić wszystko etc. (pw.)? No też nie. Zresztą wtedy pewnie bym go przestała lubić.
Więc jeśli do czwartego roku postępki Dracona wobec Harry'ego nie przekraczały w zasadzie granic wzajemnego (!) dręczenia się uczniaków, a od piątego były silniej bądź słabiej motywowane - poza oczywistą niechęcią - strachem przed tym co może się stać jego rodzinie, to mi tego dzieciaka jest po prostu żal.
A że mam miękkie, pluszowe i różowe serduszko oraz przerośnięty instynkt macierzyński, trudno mi jest nie lubić Dracona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
isamar
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:34, 10 Maj 2013    Temat postu:

Tarma powiedziała właściwie to, co ja od początku chciałam, ale nie miałam czasu xD Niemniej uzupełnię.

Przede wszystkim, rzecz najważniejsza: nie, nie, nie, błagam, nie mówcie, że Felton jest przystojny. Felton jest skrajnie obrzydliwy. Ma wielki łeb. Łysieje. Był słodziutki jako przylizaniec w pierwszych dwóch filmach, ale nawet wtedy nie był ładnym dzieckiem, a co dopiero przystojnym facetem później.
Nie żebym wiedziała, jak wygląda poza filmem.

Rzecz kolejna: wydaje mi się, że zbyt głęboko szukacie przyczyn uwielbienia dla Dracze, dla mnie kwestia jest prosta: to pierwszy wróg Harry'ego stojący na równej pozycji (czego nie można powiedzieć o Voldemorcie czy Snapie; a tak na marginesie, anegdotka: gdy byłam w podstawówce, panie z biblioteki urządziły konkurs wiedzy o Harrym Potterze; nie wygrałam go tylko dlatego, że nie miałam pojęcia, kogo wyeliminować z odpowiedzi w "dwóch największych wrogach Harry'ego" i nie oddałam kartki), a dziewczyny lubią złych chłopców. Draco, jako przeciwnik Harry'ego, jest naczelnym złym chłopcem. Koniec tematu. Jest też najbardziej reprezentacyjnym złym chłopcem; bo kiedy dziewczę chce sparować Hermionę z kimś takim (kimś, kto absolutnie nie jest Harrym, Ronem czy nawet Gryfonem), to cóż ma robić? Ożywić trupa Regulusa? Odmłodzić Snape'a? Bo przecież nikt nie weźmie jakiegoś tam Notta czy innego takiego, którego nazwisko pojawia się może pięć razy w siedmiu tomach.

W ramach punktu ostatniego i najdłuższego wysunęłabym jeszcze obronę Dracze, jako że, uwaga, jestem jego psychofanką (tak! tak! tak!), ale jakoś tak mi się odechciało, bo późna pora. Może jeszcze wrócę do tego później, na razie gorąco popieram Tarmę: sam związek i stosunek do rodziny świadczą na jego korzyść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chiyo
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bradford/Oksford (UK)

PostWysłany: Sob 0:49, 11 Maj 2013    Temat postu:

O ile wiem, w przypadkach ff o Hermionie i Snapie, zazwyczaj Snape nie jest odmłodzony, co najwyżej Hermiona nieco postarzona. Ale też nie siedzę w potterowskich ff ponad tyle, ile muszę w ramach oceniania, więc moje pojęcie na ten temat pewnie jest znacznie ograniczone.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lyssan
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:06, 11 Maj 2013    Temat postu:

ale malfoy nie jest zły! w tym problem. eć ma rację. malfoy jest szmatą. zarówno stary malfoy jak i młody malfoy. bellatrix i jej mąż są źli. barty crouch jr jest zły. voldemort jest zły, razem ze swoim pożal się dziadkiem. setki randomów wymienionych z nazwiska była zła. malfoy nie był. można go obierać, oczywiście, jako obiekt uczuć w kategorii wróg pottera, ale z pottera też jest kawał szmaty platynowochłopcowej, więc jaki główny bohater, taki wróg, niestety.
jeśli chodzi o randomy, to ostatnio jak sprawdzałam, tak się właśnie robiło. dopiero ostatnio wypełzła z podziemi jakaś dziwna moda na alternatywy czasów harry'ego pe. zwykle pisało się o huncwotach i to nawet nie dlatego, że wszyscy poza mną kochali syriusza, a dlatego, że tam BYŁO MIEJSCE. trzeba bylo wymyślić coś od siebie, bo niewiele zostało przekazane przez autorkę. to ludzi kręciło.
zresztą, o randomach wiemy często aż tyle, ile wiemy o prawdziwych postaciach. joasia ma talent do opisywania wszystkich z dokładnie jedną cechą charakteru i wyglądu (więc malfoy i tak ma szczęście, taki bogaty w cechy), więc niewielka tu różnica. polećmy może po tych złych, co? lastrange rudolf i rabastan, obydwoje są synami bffa riddle'a ze szkoły, jeden zakochał się w dodatku w bellatrix, więc musiało z nim być coś naprawdę nie tak. rosier i wilkes, zginęli dla swojej idei w wielkiej bitwie z aurorami, jeden w dodatku wyrwał moody'emu nos. avery, kumpel snape'a, znany z tego, że prawie zabił małą macdonald, gdy ta była w pierwszej klasie (i co, nie było przemocy i zaklęć niewybaczalnych tuż za plecami trzmiela?). rab, ten, który zdradził. nott stary, młody lub najmłodszy, wszyscy na liście najczystszych i najbardziej snobistycznych rodów, zresztą stworzonej przez notta jeszcze starszego, jeden był pierwszym ze śmierciożerców, drugi był tatusiem theodora i faktycznie najmniej o nim wiemy (poza tym, że też był śmierciożercą), no i theodore, który się nawet, kurczak, ale zaszczyt go kopnął, pojawił w książce. yaxley! yaxley dostał cały rozdział, ja cię kręcę. do tego inne słynne ofiary wojny, takie jak travers, którego zabiła marlena mckinnon. albo i ci, co dożyli tego, żeby pokazywać mordki w piątym tomie. serio. randomów jest nam dostatek, jeden gorszy od drugiego, a wiemy o nich mniej więcej tyle, ile wiemy o takim, no nie wiem, blaise zabinim czy diggorym.
skoro już tu jesteśmy, krótka wzmianka o tym wieku. joaśce się kręciło trochę z tym, kto był najmłodszy etc., bo przecież najmłodszym śmierciożercą, w ostatecznym rozrachunku, był właśnie dracze. rab dołączył gdzieś w trakcie swojego szóstego roku w hogwarcie, przy czym umarł już w wakacje po. ale. +/- rok lub dwa był przecież barty crouch jr, co czyniłoby go śmierciożercą równie młodym, tyle że złapanym w lekko już dojrzalszym wieku (bo dopiero w roku '82). co do reszty, nie mamy pojęcia, kiedy wstąpili w szeregi śmierciożerców, ale przynoszę wam dość niepokojące statystyki: snape '60, cała banda snape'a, gdzieś pomiędzy '55 a '63, bellatrix '53, malfoy gdzieś około '55, to samo z tymi tyci starszymi śmierciożercami. voldemort zaczyna działać właśnie w okolicy roku '55. po raz pierwszy "umiera" w roku '81. '81, ludzie, kiedy barty crouch ma mniej już 20 lat. rosier z wilkesem zginęli za niego kolo swoich dwudziestych urodzin własnie. nie wiemy więc kiedy większość znanych z nazwiska śmierciożerców dołączyła do voldemorta, ale wiemy, że większość z nich jeszcze się nie urodziła, gdy zaczynał. to daje podstawy do wnioskowania, że zaczynali jeszcze w szkole, w szczególności, gdy doda się wspomniany już fakt znajomości klątwy cruciatus przez avery'ego.
sylf, za dużo czasu spędzamy w ffkach, że zastanawiamy się nad takimi rzeczami. cholera by to.
(btw, nott to i tak koszmarnie przewijające się nazwisko w potterze, isamar. rosier pojawił się dokładnie trzy razy, chyba, że liczy się to, ile razy wykrzyczał je karkaroff).
na zakończenie o puchonkach może trochę. nie wiem, czy pucholand jest aż taki alter, jak się to wszystkim wydaje. chciałabym zaznaczyć, że wbrew pozorom, o puchonach wiemy o całe wszechświaty więcej niż o krukonach. jedyne, co mamy z krukonów, co ich domniemany mózg, w który wątpić należy, ilekroć na scenie pojawia się cho (chyba ostatnia z postaci pottera, którą można posądzać o inteligencję). za to puchoni słynnych przedstawicieli mają trójkę: hankę abbot, która, faktycznie jest jedynie pyzatą buźką z dwoma kucykami na łbie, diggory'ego, chyba najbardziej poza potterem wyrazistą postać turnieju trójmagicznego, no i tonks, o której wiemy jak na mój gust aż za dużo. taka parada osobowości to jest coś nad czym, przy odrobinie jakiegoś tam wyczucia tekstu, można pracować.
mój koszmarek, datowany na październik '03 (serio, sama nie wierzę), który jeszcze gdzieś tam dyszy w wersji n, był o puchonce właśnie, zresztą, sylf go przywołała, to co się nie pochwalę. i jako właścicielka takiej puchonki, ba, jako puchonka w sercu, chciałabym powiedzieć, że nigdy nie czuło się w tym hipsterstwa. hufflepuff jest tak pogardzany przez większość czytaczy, że nawet jakby się chciało z przyczyn alternatywnych do niego dołączyć, to człowiekowi by się znudziło w piętnaście sekund z powodu szykan i takich tam (a wiecie, jakie są wrażliwe dzieci!). zresztą, jak zaczynałam pisać blogaskowego ffka, to pisało się z zupełnie innych powodów, niż się to zdaje teraz - przynajmniej po tej fali samouwielbienia blogspotowego. pisało się w serii, dla zabawy, dla takiej jakiejś mini przyjaźni, bez spięć i bez potrzeby bycia fajnym. w ogóle, potrzeba bycia fajnym to jest chyba ostatnia rzecz, którą można powiązać z hufflepuffem, nie wiem, skąd wam to wyszło o.o
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niofomune
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 14:21, 11 Maj 2013    Temat postu:

Przedzieranie się przez te teksty bez wielkich liter jest straszne Razz Ale w końcu potterowscy specjaliści mają sporo do powiedzenia.

Ale tak a propos:
lyssan napisał:
jeśli chodzi o randomy, to ostatnio jak sprawdzałam, tak się właśnie robiło. dopiero ostatnio wypełzła z podziemi jakaś dziwna moda na alternatywy czasów harry'ego pe. zwykle pisało się o huncwotach i to nawet nie dlatego, że wszyscy poza mną kochali syriusza, a dlatego, że tam BYŁO MIEJSCE. trzeba bylo wymyślić coś od siebie, bo niewiele zostało przekazane przez autorkę. to ludzi kręciło.

Napotykam się na to coraz częściej w fandomach mangi i anime, co mnie naprawdę przeraża. W moim świecie - i widzę, że nie jestem tutaj sama - kiedy chce się napisać fanfika, to do tego, gdzie zostało coś niedopowiedziane. Ot, ostatnio zrezygnowałam z tworu, który kołatał mi się w głowie na początku oglądania pewnego anime, dlatego że twórcy w zupełnie inną stronę poprowadzili potem bohaterów (i fatalnie ich popsuli, ale takie prawo twórcy). Są serie, które aż proszą się o jakąś side story, poboczni bohaterowie o których spokojnie można wyklepać te 50 tys słów i wszystko jest zgodne z kanonem. Ale absolutnie nie jestem w stanie pojąć popularności AU i, jak już przy tym jesteśmy, OOC. Takie "Naruto" - najpopularniejszy fandom m&a, a przecież do "Bleacha" można by napisać pięć razy więcej rzeczy i to zgodnych z kanonem, ba, do randomowego 20-odcinkowego animca można by dopisać więcej. Ludzie dostali nagle jakiejś dziwnej obsesji na "poprawianie" autorów i to jest przerażające.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefariel
nieśmiałek
nieśmiałek



Dołączył: 10 Maj 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:50, 11 Maj 2013    Temat postu:

Niofomune - naprawdę uważasz, że w Naruto nie ma bohaterów pobocznych, o których można spokojnie wklepać 50tys słów? Przecież to istna kopalnia takich postaci. Chociażby członkowie Akatsuki. Ze szczególnym naciskiem na Paina, Konan i ich przeszłość, streszczoną w trzech odcinkach i aż proszącą się o rozwinięcie - zresztą identyczna sytuacja jest np. w przypadku Madary. A stwierdzenie, że do 20-odcinkowego randomowego animca da się dopisać więcej, to po prostu bzdura, skoro nawet historie sierot z Deszczu czy pierwszego pokolenia Konohy nadają się na osobne mangi. A postaci pobocznych w Naruto jest MASA, i prawie wszystkie niedoceniane.
Nie wiem też, co masz przeciwko "poprawianiu" autorów. Rozumiałabym, gdyby chodziło Ci o podejście pt.: "denerwuje mnie, że Itachi i Nagato się nie pocałowali, więc napiszę o tym tysiącstronicową epopeję". Ale jeśli autor sadzi bullszitusa za bullszitusem (i nie mówię tu nawet o Kishim, równie dobrze można by wziąć Salvatore'a i jego Drizzty), to dlaczego autor fanfików miałby go nie poprawiać?

Jeszcze co do AU - sama kiedyś nałogowo sadziłam AU, do tej pory mi się to zdarza. Nie mówię, że były dobre, ale może się to brać stąd, że czytelnika fascynują postaci, a sam świat nudzi. Tak było przynajmniej w moim przypadku...
A OOC też znam z autopsji. To zazwyczaj wynika z nieumiejętności dobrego poprowadzenia postaci. Albo przez fanfikarza, albo przez autora dzieła. Bo widzisz, jeśli np. uwielbiam to, jak Kishi wykreował postaci Yahiko i Nagato, to średnio mam ochotę dokładać im jako najlepszą przyjaciółkę mdłą, nijaką Konan, którą autor widowiskowo zarżnął.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako zbytniej napastliwości. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylville
grupa trzymająca władzę
grupa trzymająca władzę



Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mazowsze

PostWysłany: Sob 14:54, 11 Maj 2013    Temat postu:

nie spędzamy za dużo czasu z ffkami, no litości. lepiej rozkminiać coś takiego niż, bo ja wiem, pisać powieść życia. poza tym ja strasznie lubię wszelkie rozkminy w obrębie danego fandomu, bo raz, że można rozbebeszyć cudzy świat i zobaczyć, jak jest zrobiony, a dwa, że można dziabać publicznie różne rzeczy i sprawdzać, co boli. okay, fandom hp już tyle widział, że nie wiem, w jakie utarte przekonanie trzeba by dziabnąć, żeby zabolało, ale mam nadzieję kiedyś to odkryć.
analiza wieku śmierciożerców była urocza [btw, bella urodziła się w '51, nie w '53]. kurczę, voldi miał niezły patent z zaganianiem do boju takich dzieciaków. wiadomo, łatwiej nimi sterować, bardziej się wczuwają, chcą jakąś ideologię przyjąć za swoją. rzecz ciekawa, że w pokoleniu draczego już tyle osób tej ideologii nie kupuje. zastanawiam się, w jakim stopniu jest to spowodowane tym, że w latach '90 voldi nie jest już nowy i sparklujący, a w jakim specyfiką lat '70 w świecie magicznym oraz mugolskim.


a popularność AU i OOC wynika po prostu z przekonania, że (a) pisać każdy może i (b) krytykować każdy może, bo gdyby chciał, to 'też by mógł tak napisać'. pisarz gwałtowanie spadł z podestu, na którym kiedyś stał kiedyś, kiedy traktowało go jak artystę. teraz działa w branży usług i coraz więcej ludzi chciałoby opcję 'zwrot pieniędzy, jeśli nie podoba mi się zakończenie'. ludzie są źli na martina, że bezczelnie jeździ na konwenty, a nie pisze szóstego tomu ASoIaF; w innym fandomie ludzie są wkurzeni, bo wydali TYLE pieniędzy na paręnaście tomów książek, a na koniec nie dostali parringu, za który zapłacili. gdzieś w tym wszystkim zgubiła się prosta prawda, którą jakiś czas temu - zresztą w kontekście martina - wygłosił gaiman. pozwolę sobie przywołać całą rzecz, bo ładne to było:
Cytat:
[...] When writing a series of books, like Martin is with "A Song of Ice and Fire" what responsibility does he have to finish the story? Is it unrealistic to think that by not writing the next chapter Martin is letting me down, even though if and when the book gets written is completely up to him? [...]

Yes, it's unrealistic of you to think George is "letting you down".
Look, this may not be palatable, Gareth, and I keep trying to come up with a better way to put it, but the simplicity of things, at least from my perspective is this:
George R.R. Martin is not your bitch.
This is a useful thing to know, perhaps a useful thing to point out when you find yourself thinking that possibly George is, indeed, your bitch, and should be out there typing what you want to read right now.
People are not machines. Writers and artists aren't machines.
You're complaining about George doing other things than writing the books you want to read as if your buying the first book in the series was a contract with him: that you would pay over your ten dollars, and George for his part would spend every waking hour until the series was done, writing the rest of the books for you.
No such contract existed. You were paying your ten dollars for the book you were reading, and I assume that you enjoyed it because you want to know what happens next.

cyt. za: [link widoczny dla zalogowanych]
ludziom przestało chodzić o wypełnienie luk w tekście, o dobudowanie historii pobocznych, o zabawę - o której Lyś wspominała - w danym świecie. chcą zakończenia i chcą go teraz. ewentualnie - chcą, żeby coś poszło po ich myśli i to już. i tak, to jest przerażające, ale żyjemy w czasach, kiedy wszystko można kupić i najwyraźniej ludzie zapominają, że zakończenia książek zamówić nie można. no bo jak to nie można, skoro oni chcą? jasne, że powinno się dać. odynie, jakież to smutne czasy...!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niofomune
błędny ogniczek
błędny ogniczek



Dołączył: 05 Kwi 2013
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 15:14, 11 Maj 2013    Temat postu:

Nef - znaczy, te 50 tys słów, to do wszystkiego się da wystukać, jeśli ktoś się uprze. Jak dla mnie Naruto jest jednym ze spójniejszych anime. W świetle najnowszych rozdziałów widzę pewne pole do popisu w czasach Madary i Hashiramy, ale poza tym tak średnio. O sierotach z Deszczu wiemy naprawdę sporo i niewiele nowego można tam dopisać, bo Kishi poprowadził ich spójnie pod względem psychologicznym i całą ewolucję w charakterach widać. No, ale oczywiście fani danych postaci zawsze znajdą miejsce do dopisywania.
A dwudziestoodcinkwy animiec może mieć masę postaci, ale czasu starczy tylko na rozwiązanie głównego wątku - w przeciwieństwie do Kisiela, który ma czas nieograniczony i w każdej chwili może sięgnąć do starych postaci, żeby wpleść je jeszcze raz w fabułę, co z zapałem robi.

O AU, o ile pamiętam, była już chyba dyskusja na Armadzie. Dla mnie jeśli dostaje cały świat przedstawiony w pakiecie, to dostaję cały świat przedstawiony i właśnie sztuką w pisaniu ff jest dopasowanie się do tego, co już istnieje, a nie wycinanie tego, co akurat nie pasuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefariel
nieśmiałek
nieśmiałek



Dołączył: 10 Maj 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:28, 11 Maj 2013    Temat postu:

Czy ja wiem? DOBRE wklejenie postaci w inne uniwersum to też sztuka. Trzeba nie tylko w miarę trzymać się charakterów postaci, ale też wiedzieć, co trzeba zmienić. Zresztą AU to nie tylko obyczajówki spod znaku Akatsuki w liceum...

I nie powiedziałabym, że o sierotach z Deszczu wiemy sporo. Wiemy, że ogarnęli sobie fajne bella ciao przeciwko wrogom nękającym ich kraj - ale nie wiemy nawet, kim byli ich towarzysze. Nie powiedziałabym też, że Kishi poprowadził ich spójnie pod względem psychologicznym - to znaczy Nagato owszem, wyszedł mu bardzo dobrze, ale Konan została zepsuta po całej linii. O Yahiko wiemy nie za dużo, a IMHO najwyższym dowodem na jego niespójność jest wepchnięcie mu z dupy wziętego, kretyńskiego wątku romansowego z Konan. Naprawdę - tam jest nie tylko co nadrabiać, ale też co naprawiać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Doceniamy Strona Główna -> O pisaniu i blogowaniu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin